wtorek, 6 października 2015

Ben'y Hill

Dni mijały, Elena nie dawała żadnych oznak życia, lekarze przez cały czas uspakajali Jackson'ów, oni musieli odpowiadać na pytania przed fanami o stan jej zdrowia, prasa nie dawała im spokoju, wypisywali coraz to większe kłamstwa. Andy ledwo żył, cały czas przesiadywał w szpitalu, przy łóżku nastolatki.
-Obiecuję, zabiję tego sukinsyna, tylko obudź się... Nie zostawiaj mnie, nas...Elen, jeżeli jest Bóg, to czemu nigdy nie pomaga? Czemu tak jest? -Andy się rozpłakał, nie chciał stracić jej, po tym jak ją odzyskał. 
-Andy chodź już...-Zaproponował Jack, stary kumpel Andy'ego. 
-Nie mogę, jeżeli się obudzi w tym czasie co wyjdę? Nie,nie, nie idę. -Pokręcił głową chłopak.
-Przyniosę ci kawę? Chcesz coś zjeść? -Dopytywał się Jack.
-Nie, dzięki, kawa wystarczy. -Andy podszedł pod okno, padało,  ciekawe gdzie jest teraz Michael, może dopiero wstał? Ale pewnie też nie spał całą noc... To było prawdą, nie mógł spać, Jasmin też. Zresztą każdy domownik tej nocy miał problem ze spaniem, w ostatnich dniach tylko trzy noce były przespane przez Michael'a, reszta w tamtym czasie spała. Dzisiaj było coś dziwnego, padało, nikt nie mógł usnąć. 
-Przełożymy datę ślubu?-Zapytała nagle Jasmin, patrząc na Michael'a, miał straszne worki pod oczami.
-Tak, chciałbym żeby była na nim Elen...-Powiedział zgodnie z prawdą i przykrył się bardziej kocem.
-Ja też chcę. -Stwierdziła czarnowłosa. -Mam wrażenie że coś się dzisiaj wydarzy...-Jej kobieca intuicyja nigdy nie zawodziła.
-Coś dobrego czy złego? -Michael z zaciekawieniem spojrzał na Jasmin.
- Tego to nie wiem. -Wzruszyła ramionami. Michael spojrzał na zegarek. Piąta nad ranem. Wyszedł z łóżka, założył szlafrok i kapcie.
-Gdzie idziesz?-Zainteresowała się Jasmin poprawiając włosy.
-Wyjrzę na balkon, zobaczę jaka jest pogoda...Chcę się przewietrzyć. -Oznajmił Michael, było mu słabo ale nie chciał nikogo niepokoić.
-Ahaa...Idę zrobić coś do jedzenia, za chwilę przyjdę.-Wyszła z pokoju, Michael został sam. Uroku jego samopoczucia dodawał padający deszcz i gęsta mgła, nie daj Boże jeździć w taką pogodę samochodem.
-Czemu wszystko musi się tak komplikować?! -Wykrzyczał, chciał jechać do szpitala, ostatecznie nie pojechał, nie chciał. Nie chciał widzieć swojej córki w takim stanie, po raz kolejny.
-Już jestem! Przyniosłam kanapki z pomidorem i... Wodę bo sok już się skończył. -Uśmiechnęła się sztucznie, kładąc wszystko na stoliku. -Bym zapytała co ci jest, ale już chyba wiem co.-Usiadła się na łóżku obok Michael'a.
 Tymczasem w szpitalu.
-Jake co tak długo?  Myślałem że się zgubiłeś. -Zażartował Andy, chociaż wcale a wcale nie było mu do śmiechu.
-Nie, eee... Pamiętasz Alice? -Zapytał się szatyn. 
-No, chyba tak...A co?- Nastolatek zmrużył brwi. Bawił się czarną bandamką.
-Kiedyś ci się podobała, i jest laska wolna. -Uśmiechnął się szeroko Jack.
-Ej ej ej jakbyś nie zauważył ja już mam dziewczynę...-Wskazał na łóżko szpitalne na którym leżała Elen. 
-A czy jaaa...-Chwila przecież może wykorzystać moment! -Chodzę z nią Andy. -Skłamał brunet. Nastała chwila ciszy.
-Z Alice? A chodź nawet z Kleopatrą...-Machnął ręką i z powrotem usiadł się na krześle.
-Ale z drugiej strony lepiej by mi było z tą twoją paniusią wiesz Andrew? -Uśmiechnął się Jack. Andy ruszył w jego stronę.
-Czemu mnie specjalnie wkurzasz?! Wiesz o tym dobrze Jack że jej nie zostawię dla pierwszej lepszej laski! Wynoś się Jack! -Andy był wkurzony.
-Wiesz co? Nie... Zostanę tu i jak się obudzi zdecyduje którego z nas chce. -Zaczesał włosy do tyłu.
-Przecież ona ciebie nawet nie zna! -Podniósł jedną brew do góry.
-Skąd wiesz? Spałem z nią tamtej nocy co ją olałeś-Zaśmiał się Jack, znowu kłamstwo.
-Na pewno z takim idiotą jak ty by...Nie...
-Co ty wiesz?  He?! Sam jesteś idiotą!- Popchnął go do tyłu, o mało co i Andy by nie wylądował na podłodze.-Spadam z tąd! Nie zależy mi na niej aż tak, idę do Alice.-Wyszedł z sali i trzasnął drzwiami. Nagle Andy'ego ktoś złapał za rękę.
-Andy...gdzie jestem? -Elen miała bardzo osłabiony głos. W końcu mógł spojrzeć w jej cudne oczy. 
-Elen, k-kochanie!!! Tak bardzo się cieszę! -Był bliski łez, ale tym razem ze szczęścia.
-Odpowiesz mi w końcu na pytanie? -Uśmiechnęła się delikatnie Elen.
-Szpital. -Chłopak rozejrzał się do okoła.
-Szpital? -Zdziwiła się nastolatka.
-Tak, straciłaś przytomność i...i...bałem, baliśmy się o ciebie. -Andy się rozpłakał.
-Ejjj...już jest dobrze...-Pogładziła go po głowie.
-My musimy sprawdzić stan zdrowia pacjentki...Możesz na chwilę wyjść?-znikąd wyrosła grupa lekarzy. 
-Dobrze, już wychodzę... Kochanie za chwilę wrócę. -Udał się na korytarz. Wyjął z kieszeni telefon i chciał zadzwonić do Michael'a jedno połączenie -nic. Drugie,trzecie też nic. Postanowił przedzwonić do Prince'a też nic.
-Cholera...-Przeklnął pod nosem. Nadzieja w Jasmin!! 
-Halo?-Jezuuu ktoś w końcu odebrał! Nareszcie! 
-Jasmin? Powiedz tacie że Elen odzyskała przytomność!-Andy nie potrafił w tym momencie ukryć uczuć.
-Serio? Jeny super!!! Już mówię im!-Jasmin też była zadowolona.
-Ok ja już kończę bo lekarz przyszedł do mnie pa! -Rozłączył się.
_
-Mike szybko się ubieraj! Lecę po dzieciaki! -Michael kompletnie nie rozumiał jej pozytywnej energii jeżeli Elen leżała tam w szpitalu i nie wiadomo czy nie...czy nie umrze.
-Co ci? -Spojrzał na nią jak na idiotkę.
-Elen się przebudziła! -Uśmiechnęła się Jasmin, Michael szybko zerwał się z łóżka.
-Dzięki Ci Boże! !! Tylko się nie zabij na schodach! -Taa fajnie tylko że Jasmin była już na górze. 
-Dzieciaki!!!! Elen się obudziła!!!! Zbierajcie się szybko i jedziemy do szpitala! !!!-Kobieta po kolei pukała do drzwi. Nie trzeba było długo czekać pięć minut i byli już na dole. 
__
-I kiedy Elen może wyjść?-Zapytał z zaciekawieniem Andy.
-Dzisiaj. Za dwie godziny. -Oznajmił doktor.
-Wooow fajnie! -Andy nie spodziewał się że będzie tak szybko jego ukochana w domu.
-Annnndyyyyy!!!!!-Nieee no jakaś fanka. -Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? 
-Taaak jak najbardziej- Usmiechnął się. 
-Dzięki, jesteś mega. -Pocałowała go w policzek.
-Umm... Dzięki (?) -Zabrzmiało to dwuznacznie. Jacyś fani podbiegli po autograf.
-Przepraszam ale nie mam czasu, muszę iść do dziewczyny...-Już miał otwierać drzwi gdy...
-Ona jest z tobą w ciąży? -Zapytał się ktoś wśród osób stojących koło niego.
-Nie. Nie jest. -Andy miał już dość na dzisiaj tych wszystkich pytań.
-Ktoś mi powiedział że zmienia co noc chłopaków! -Ktoś krzyknął. Jeszcze brakuje paparazzi. 
-Kto?! -Słaby punkt.
-Nie wiem jakiś koleś.-Powiedział zgodnie z prawdą facet.
-To nie jest prawdą. -Ochroniaż Andy'ego zauważył że chłopak nie daje sobie rady, powstrzymał fanów, tak by Andy spokojnie mógł wejść do sali.
-Oni na prawdę tak o mnie twierdzą?-Nastolatka płakała.
-Oni nie znają prawdy,nie martw się...-Zauważył kurtkę Jack'a.
-Ty tak o mnie też myślisz? -Zapytała nagle Elen.
-Oczywiście że nie. Kto ci takie rzeczy wygaduje?-Zapytał. Był zmartwiony tym że ktoś tak perfidnie kłamał.
-Nikt, po prostu tak... Pomyślałam.-Zrobiło jej się głupio że...tak pomy$lała.
-Elen NIGDY tak nie powiedziałem i nie powiem.ZAWSZE CIĘ KOCHAM.-Spojrzał jej w oczy.
-Ja ciebie też. ZAWSZE. -Złapała go za rękę.
-ZAWSZE. -Andy złączył ich usta w czułym pocałunku.
-Ehuem...Nie chcemy wam przeszkadzać ale...no jedziemy?  -Zapytał Blanket.
-Ile czasu tu jesteście?  -Zapytała Elen czerwieniejąc się.
-Od... Słowa "zawsze"  -Oznajmiła Paris.
-To...jedziemy?-Zapytała Jasmin, chciała pomóc Elenie zwracając na siebie uwagę. Tylko podziękowała jej uśmiechem.
-Tak. Andyyy? -Zapytała się Elen, Andy nie wiedzieć czemu wybuchnął śmiechem.
-No co? -Spytała zdezorientowana. Andy tylko pokazał na Prince'a. Robił głupie miny.
Gdy dojechali na miejsce Elena poszła z Andy'm na górę. Było po dziewiętnastej. Jasmin robiła kolację, dołączył do niej Michael.
-Miałaś rację.-Uśmiechnął się szeroko Mike.
-Z czym? Chcesz spróbować?-Nałożyła na łyżkę salatkę.
-Z tym że coś się dzisiaj wydarzy i się wydarzyło. No oczywiście! -Jasmin podała mu łyżkę.
-I co? Dobre?-Spytała z nadzieją w głosie.
-No wiesz... Nie, jest...Niesamowite!-Michael zaczął się śmiać gdy Jasmin zaczęła go gonić ze ścierką w ręku.
-Wystarczy jeszcze puścić tą muzyczkę z Ben'y Hill'a hahahaha -Mike zwijał się ze śmiechu.





1 komentarz:

  1. Jasmin ładnie się zachowała proponując przełożenie daty ślubu . Odcinek bardzo emocjonalny i chwytający za serce. Szybka i ciekawa akcja-widać,że jesteś osobą bardzo kreatywną i wrażliwą.Dlatego też udaje Ci się tak fascynująco konstruować fabułę. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń