-Ej słyszeliście to? -Zapytał z niepokojem jeden z nich.
-Na pewno duchy zajmują się tą szmatą... Dziewczyną Andy'ego...Nie wiem jak ona ma na imię...Ale Tom mówił że zasłużyli na to.
Andy poczerwieniał chciał już wyskoczyć z ukrycia i ich zabić... Ale w ostatnim momencie się powstrzymał. Gdy już poszli, pobiegł na górę i szukał Eleny. Coś mu mówiło że jest właśnie u góry. Szukał jej po pomieszczeniach. W końcu znalazł, płakała.
-Już ciii... Elen jestem tu... - Andy jak najszybciej odwiązywał liny. Nastolatka miała ślady na rękach od sznurów. -Chodź szybko.
-No, no... Jednak książę przyszedł po swoją... -Odchrząknął..Tom?!
-Ty żyjesz?-Elena w końcu mogła coś powiedzieć.
-Ty hamie-Andy rzucił się na niego z wściekłością. Wziął metalowy pręt i uderzył go nim w głowę, tak by stracił przytomnoś.
-Elen szybko...-Złapał nastolatkę za rękę i wybiegli z budynku. Na szczęście nie spotkali porywaczy. Pobiegli w bezpieczniejsze miejsce i Andy zadzwonił do Michael'a.
-Jesteśmy... Możesz po nas przyjechać? Jesteśmy w centrum handlowym.
-Jakim? -Zapytał ze zdziwieniem Michael.
-Tym najbliższym... Koło tego posągu.-Oznajmił chłopak.
-Ok. Zaraz będę. -O nic więcej się nie pytał tylko się rozłączył.
-Andy..a jeżeli oni znowu mnie...nas złapią? -Zaczęła płakać nastolatka.
-Nie... Nie martw się. Na pewno nie złapią... Przy mnie jesteś bezpieczna...-Głaskał ją po głowie. Dzięki Bogu że była cała i zdrowa. Miała szczęście że jej nie zabili. Michael już przyjechał. Wsiedli do samochodu.
-Mogę się zapytać po co miałem po was przyjechać? -Zapytał zdezorientowany Michael.
-Elenę porwał gang Tom'a... On jednak żyje i... No... -Nastolatek się poplątał w myślach.
-Gdyby nie Andy może już bym była z mamą i ciocią.-Stwierdziła Elen odgarniając kosmyk włosów z oczów.
-Jezu...-Wzdrygnął się, na samą myśl co przeżyła jego córka. Droga do domu zleciała w miarę spokojnie. Elen z Andy'm poszła na górę. Michael przygotowywał posiłek.
-Gdzie byłeś? Martwiliśmy się o ciebie. -Oznajmiła Jasmin. Michael ją przytulił.
-Elen porwali ale dzięki Boku znalazł ją jakimś cudem Andy i.. Ją uratował.-Michael'owi zleciało kilka pojedynczych łez po policzku.
-Hej.... Nie płacz.. Ważne jest że już jest bezpieczna. Prawda? -Uspokajała go Jasmin.
-Tak.. -Przyznał Michael, siadając na krześle obok narzeczonej.
-Porozmawiam z nią na ten temat... A! Wiem że to nie jest właściwy moment...ale na kiedy urzędowy? -Zapytała z ciekawością w głosie Jasmin.
-Czekaj miałem to gdzieś zapisane...O mam! -Pokazał jej karteczkę z datą i godziną. -Pasuje? -Uśmiechnął się skromnie.
-Raju..... No jasne! Moje urodziny! Dzięki.-Pocałowała go z czułością w usta.
__
-El... Nic ci złego nie zrobili? -Spytał kolejny raz Andy.
-...-I znowu cisza.
-Elen spójrz na mnie. -Poprosił chłopak.
-Tak? Nic mi nie zrobili. -Kłamała, uderzyli ją, jakiś typek pociął jej rękę żyletką...
-Elen...-Przytulił ją chłopak. -Kocham cię. Nigdy cię nie zostawię. Obiecuję ci to.
-Wiem. -Wtuliła się w niego. Przez przypadek odsłaniając fragment ran. Andy szybko to zauważył.
-Oni ci to zrobili? -Bardziej stwierdził niż zapytał. Nastolatka tylko kiwnęła głową.
-Zrobili ci coś jeszcze? -Zapytał z troską w głosie Andy.
-Ni...-Zablokowała się, nie wiedziała co powiedzieć.
-Tylko proszę cię nie kłam. -Odgarnął jej kosmyk włosów za ucho. Elen syknęła.
-Ała... -Złapała się za ucho.-Boli. -Andy zobaczył delikatne rozcięcie.
-Zabiję ich! -Wstał z łóżka.
-Andy nie...-Zaprotestowała nastolatka. Nie miała już sił. Straciła przytomność.
-Kochanie? Elen? Ej...-Andy ukląkł przy łóżku i płakał. Pobiegł na dół. Michael był w kuchni z Jasmin.
-Elen.... Trzeba jechać do szpitala! Szybko! Straciła przytomność.-Andy spanikował.
-Jasmin zadzwoń po pogotowie szybko. Ja lecę do niej. -Powiedział i już go nie było. Andy nie wiedział co ma robić. Usiadł się bezradnie na schody i płakał. Paris właśnie wróciła do domu, wszyscy biegali i byli przerażeni, Andy był na schodach podeszła do niego.
-Co jest? -Płakał? Dziwne..
-Elen była porwana i potem ja ją znalazłem i teraz zemndlała. -Oznajmił Andy.
Karetka była w drodze. Wszyscy w domu byli w kompletnym szoku. Nie wiedzieli co robi. W końcu zajechała karetka. Zabrali nastolatkę do szpitala. Michael, Jasmin, Andy i Paris pojechali za karetką. Na szczęście zero fanów, zero paparazzi (jak na razie). Czekali godziny, lekarze robili najróżniejsze badania. Dziewczynom się przysnęło. Michael i Andy czekali cały czas na wyniki.
-Myśli pan że Elen przeżyje? -Przerwał ciszę Andy.
-Wszystko jest w rękach Boga. -Stwierdził Michael.
-Możemy się do niego pomodlić? -Zapytał.. Sam siebie nie poznawał. To nie on powiedział tylko ktoś, coś innego za niego. Nie pamiętał nawet kiedy ostatnio się modlił.
-Jasne. -Odmówili modlitwę trwała zaledwie kilka minut, ale Andy poczuł się inaczej, tak jakby ktoś mu się cały czas przysłuchiwał.
Wyszedł lekarz. Michael aż podskoczył.
-Stan Eleny jest bardzo ciężki. Jeżeli wyjdzie z tego cało to będzie cud. -Oznajmił doktor.
-Wiadomo co jej jest dokładniej? -Zapytał Andy. Michael'a zatkało.
-Narkotyki połączone z wódką, do tego mocne rany na rękach i na prawym udzie.-powiedział po czym wszedł z powrotem do sali. Andy gorzko zapłakał, Michael był w szoku.
-Dobry Boże czemu akurat ona?-Spojrzał na sufit.
___
-Ej i co my teraz zrobimy? Podaliśmy jej śmiertelną dawkę. Jeżeli ktoś powie policji to pójdziemy do pierdla. -Zastanawiał się szatyn.
-Spokojnie, znikniemy na moment i się nie uczepią.-Machnął ręką Tom, miał gdzieś gdzie pójdzie mógł nawet iść do piekła ale musi dokończyć to co zaczęli jego rodzice.
Jak u mnie spokojnie w opo to u Ciebie stres i napięcie. Rozhulałaś się widzę i nie potrzebne Ci potęgowanie żeby osiągnąć życiowy sukces :P Będziesz pisarką :D Michael w Twoim opowiadaniu jest taki słodki *_* Aż go kocham :P
OdpowiedzUsuń