wtorek, 29 września 2015

Klinika

Dzień szybko zleciał, Elena nie widziała się z Andy'm od czasu rozmowy w jej pokoju. Michael pojechał z Jasmin na zakupy. Elena siedziała na sofie i oglądała coś w TV, Paris poszła do swojego chłopaka, Blanket i Prince gdzieś wyszli. Zauważyła że Andy wchodzi do pomieszczenia.
-I co? -Spytała podnosząc wzrok na chłopaka.
-Ale że co? -Udawał że nie rozumie. Może zapomniała.
-Nie udawaj głupiego. Kto powie tacie? Ja czy ty? -Brnęła dalej, spokojnym głosem ale pewnym siebie a może nawet i twardym(?)
-Elen... Kocham cię... Ale nie chcę tam iść. Obiecuję że już nigdy tego nie wezmę. --Przysiągł nastolatek.
-Nie! -Nie chciała podnieść głosu. Wiedziała że do takich spraw nie może podnosić głosu. A skąd ona to wiedziała? Sama się temu dziwiła.- Kiedyś mi już to obiecałeś i co? Andy... Ja nie chcę ciebie stracić -Przy tym ostatnim wyrazie głos jej się załamał. Nie mogła pozwolić sobie na płacz... Nie teraz.
-Ja... To było już ostatni raz. NIGDY ale to NIGDY nie wezmę tego świństwa do ust. Obiecuję... Nie chcę już dalej cię ranić... Więc...
-Andy musisz tam pójść. Oni ci tam pomogą.... -Andy milczał.-To co zgadzasz się?  Chłopak pokręcił głową na tak. -Ale na krótko...
-Ale co na krótki okres czasu? -Michael wparował do salonu.
-Tato? Myślałam że wrócicie po dwudziestej drugiej. -Elena była zdziwiona nie takiego obrotu sprawy się spodziewała.
-Jednak wrociliśmy wcześniej. Wiesz jest taka sprawa... Ja i Jasmin jesteśmy po zaręczynach.-Oznajmił z uśmiechem na twarzy Michael. Elena o mały włos nie zadławiła się własną śliną. 
-Jak to?! -Jej oczy zrobiły się jak pięcio złotówki.
-...No.... Normalnie... Byliśmy już wcześniej parą i...i...poczułem w sercu że muszę jej się oświadczyć i...no tak....Wiesz.-Wiedział że nie musi się tłumaczyć córce ale pomyślał że jakoś lepiej przyjmie wiadomość.-Teraz ty...bo chyba chciałaś coś powiedzieć...Więc zamieniam się w słuch.-Michael oparł się o ścianę.
-Boo... Andy koniecznie musi j...Andy...Musi jechać do kliniki...-Niepewnie zaczęła.
-A to czemu?- Zdziwił się Michael.
-Narkotyki...-Tylko to udało jej się powiedzieć.
-Andy? Kiedy zacząłeś ćpać? -Zapytał najnormalniej w świecie Michael.
-No... Ja... Od jakiś dwuch lat... -Zrobiło mu się dziwnie... Tak jakoś głupio.
-Aha... -Zmrużył oczy.
-Wczoraj znowu przedawkował. Ale jakoś się udało.... I no... Nie chcę żeby coś mu się stało. -Powiedziała zgodnie z prawdą nastolatka.
-Ok... Jedziemy...Chodźcie. -Michael wiedział już o dalszym potoczeniu sprawy... Miesiąc na odwyku i uratuje się jakoś chłopaka. Andy spojrzał ze smutkiem na Elenę, która była bliska płaczu...Dawała radę musiała być silna i go wspierać, bo kochała.
-Jasmin... Ja jadę zawieźć Andy'ego do kliniki. Zachwilę będę.-Oznajmił Jasmin która była w sypialni. 
-Nici z dzisiejszej nocy? -Widać było że była zawiedziona.
-Kochanie... Muszę teraz zawieźć Andy'ego do kliniki... Bo ćpa....-Wiedział że ma na główie coś ważniejszego do załatwienia niż sex, mianowicie Andy potrzebował teraz pomocy specjalisty więc musiał go zawieźć do kliniki.
Andy w tym czasie spakował najpotrzebniejsze rzeczy i zszedł na dół.
-Już... -Powiedział zrezygnowany.
-Nie martw się pomogą ci tam.... I będzie... Chyba dobrze. -Te "chyba" Michael powiedział najciszej jak umiał. Elena zeszła także na dół widać było że powoli nie wytrzymywała i że zaraz może wybuchnąć płaczem. 
-Elen... Najlepiej będzie jak tutaj zostaniesz... -Zaczęła Jasmin.
-NIE! Ja chcę jechać z Andy'm.-Pierwsze łzy zaczęły jej spływać po policzkach.
-Kochanie.... Ja też tak uważam że... Powinnaś... Tu zostać. -Z każdym zdaniem było trudniej Andy'emu mówić. Elena podeszła do niego, przytulił ją złączył ich usta w głębokim pocałunku... Innym niż wszystkie... Andy musiał już iść. Gdy drzwi się zamknęły nastolatka pobiegła na górę i zamknęła się w swoim pokoju,nie chciała z nikim rozmawiać. Nawet jak Michael chciał porozmawiać z nią to także nie miała ochoty. Nie miała ochoty także na jedzenie czy słuchanie muzyki. Siedziała tylko w swoim pokoju, w ciszy i gapiła się na ścianę... Praktycznie to samo u Andy'ego. Elena nie jadła już przez tydzień, drastycznie schudła, nie wyglądała tak jak kiedyś... Oczy miała zaczerwienione od ciągłego łkania. 
-Elen otworz... To ja Paris mam dla ciebie dobre wieści? -Zapukała do pokoju.
-Jakie niby?! -Jej zachowanie również uległo zmianie. 
-Najpierw mnie wpuść.-Zarządała nastolatka.
-Ale że wraca? -Lekka nadzieja pojawiła się w jej głosie.
-Otwórz... Bo nie będę rozmawiać z drzwiami.-Zażartowała.
-Ok. Dobra wchodź. -Odkluczyła drzwi, Paris weszła do środka.
-Boże... Jaka ty jesteś chuda...-Pokręciła głową nastolatka, Elena przewróciła oczami.
-Przyszłaś tu mówić o moim wyglądzie czy o Andy'm? -Zmrużyła oczy.
-Wraca za kilka dni. Powinnaś się ogarnąć trochę. Pójść na zakupy...Wyjść z tej skorupy. -Paris była nią przerażona.
-Dobra... Ok. Fajnie...Tylko nie chcę się spotkać z tłumem fanów... Mam ich po dziurki w nosie. -Zaczerwieniła się.
-Chodź ze mną do taty zrobiliśmy pizzę... Jesz tylko kilka razy w tygodniu. Tak nie można. Trzeba jeść regularnie... I nie, raz na dwa dni jak ty to robisz. Możesz umrzeć w ten sposób.-Paris tłumaczyła swojej siostrze jak małej dziewczynce.
-Fajnie by było... -Uśmiechnęła się Elen. Paris jej nie rozumiała w tym momencie.
-Chodź. 
Wyszły z pokoju do salonu, Michael rozmawiał akurat z Jasmin. 
-Hej....-Elen przytuliła się do ojca a potem do Jasmin.
-Dzisiaj jak zjemy, pojedziemy razem na zakupy. -Zaproponowała Paris.
-Ok ale nie chcę widzieć fanów... Są czasami jak zombie.- Pokazała ruch z thriller'a.
-Córciu... Oni nie są zombie.... Ty teraz wyglądasz jak zombie... Bez obrazy.-Zażartował Michael, to było w pewnym sensie prawdą...
Godzinę potem wychodziły już z domu bo Michael nie chciał jechać z nimi bo jak stwierdził " Nie będę się wam plątał, macie do załatwienia fryzjera i w ogóle a ja będę się tylko nudził." Chłopacy byli u Omer'a.
Elena wybrała czarną sukienkę, na ramieniach były ćwieki oraz koszulę w czarno-czerwoną kratę i "podarte" jasne jeansy. Przefarbowała włosy na czarno.  Zakupiła glany. Biżuterię i inne duperele. 
Wyrobiły się do dwudziestej. W domu zastały Michael'a śpiącego na fotelu. Jasmin poszła robić kolację...W telewizji znów mówiono na temat ich rodziny...W większości kłamstwa wyssane z palcaa.
-Proszę...-Jasmin przyniosła kanapki nastolatkom, Blanket i Prince też już przyszli... 
-"Zmieniła styl na bardziej rockowy"... A co im do tego.-Przeczytała na głos zawartość jednej strony internetowej. Przewróciła oczami.
-No to akurat prawda...-Zauważył Blanket i podniósł palec do góry.
-Oj tam... Ale nie mają prawa wtrącać się w sprawy prywatne... I..-Elena się "zacięła".
-No to tu masz rację siostra. -Powiedział Prince popijając łyk kawy.Elen uśmiechnęła się z satysfakcją.
-Idźcie już spać... Jeszcze jutro i we wtorek będzie niespodzianka... -Michael uśminął się z głębi jego dobrego serca.
-Dobrze.... Dobranoc. -Nastolatka pobiegła do pokoju, już nie płakała, szybko zasnęła.






poniedziałek, 28 września 2015

Rudowłosa narzeczona

-Andy co ty narobiłeś? Czemu znowu... Obiecałeś mi! Obiecałeś!!! -Elena była bliska płaczu, był już prawie ranek.
-El... Kochanie ja... -Zaczął chłopak.
-Żadne kochanie. Nie odzywaj się do mnie! Mam cię dość!!! -Była zła na niego ale także go kochała, nie chciała go stracić.
-Przepraszam, nie płacz... Proszę. -Złapał delikatnie nastolatkę za pod bródek.
-Będę robiła to co chcę... -Uspokoiła trochę ton głosu. 
-Kocham cię i przepraszam. Nie jestem zbyt romantyczny jak... 
-Jak to?  -Spytała zaskoczona odsuwając się nieco od Andy'ego.
-Jak... Nie ważne. Chodź tu... -Chciał żeby się do niego przytuliła. Ta tylko pokręciła głową i szła w stronę drzwi, gdy już była blisko odwrócił ją mocno w swoją stronę. Nastolatka się przestraszyła. 
-Nie idź...
-Andy ja...-Pocałwał ją namiętnie.
-Nie idź. -Powtórzył.
-Nie będzie NIGDY tak samo. -Odwróciła się po czym wyszła.
Zeszła na dół i weszła do salonu... Widok ją co najmniej zadziwił. Jasmin leżała razem w łóżku z Michael'em, jeszcze spali. "Czemu nie są w sypialniPosmutnizaała. Paris siedziała przy stole w kuchni.
-Hej, kiedy wstałaś? -Zapytała siostrę.
-Ja? Godzinę temu...
Elena podreptała do lodówki wyciągnęła mleko na kakao.
-O piątej? -Zdziwiła się, siadając przy stole.
-Tak. Wiesz co musimy poważanie porozmawiać. - Powiedziała to bardziej poważniej.
-Tak? Na jaki temat?-Elena odgarnęła kosmyk włosów który spadł jej na czoło zasłaniając czoło.
-Chodzi o Andy'ego...
___
-Michael... -Jasmin bawiła się kruczo czarnymi kosmykami włosów Michael'a.
-Hmm? -Spojrzał na nią uśmiechając się delikatnie.
-Wstań już... -Uderzyła go poduszką gdy zauważyła że przekręcił się na drugi bok by dalej smacznie spać.
-Ej... Ktoś chce tu chyba atak kilgotek! -Zawołał i rzucił się na rudowłosą.
-Hahahah... Przestań. Hahahaha stop! Hahaha Mike. 
-No dobra... Nie wiem czy już ci mówiłem ale...-Zaczął.
-Ale? -Spojrzała na niego niepewnie.
-...Ale... Kocham cię.
-Oww... Ja ciebie też.
____
-Ale... Co z Andy'm - Udawała że nie wie o co chodzi Paris.
-Nie udawaj. Kłócicie się ostatnio.. Nie? 
-Nie... Wszystko jest ok... Naprawdę. -Zamknęła na chwilę oczy.
-Elen nie kłam. Widać że się kłócicie. Nie jest tak jak było... Nie mówiąc o tym że Prince powiedział mi o... Wczorajszej nocy... Andy...-Mówiła delikatnie. 
-Paris... Wydaje mi się że... Że to jest mój i Andy'ego...-Nie była pewna co ma powiedzieć.
-Weź... Daj sobie pomóc. Andy powinien trafić do kliniki... I... Wiem że to będzie dla was trudne... Ale nie chcesz go stracić? Prawda? -Zmarszczyła brwi.
-Tata też wie? -Tylko tyle udało jej się powiedzieć.
-Nie... Musicie mu powiedzieć... 
Elena wybiegła z kuchni. Weszła do swojego pokoju. Zawadziła o nogę od stolika i się przewróciła. Kolano ją piekło. Nie miała siły się podnieść, położyła się na podłogę.  
____
Michael już wstał, był nadzwyczajnie cały w skowronkach.
Zrobił śniadanie i zawołał wszystkich do jadalni. "Andy, Blanket, Prince i Paris... Chwila moment... Gdzie jest Elen?" pomyślał Michael.
-Widzieliście Elen? -Zapytała Jasmin jakby czytała w jego myślach.
-Jeszcze rano z nią rozmawiałam - oznajmiła Paris.
-Jest w swoim pokoju... Idę po nią. -Andy wstał od stołu. 
-Czekaj idę z tobą. -Paris wyszła z salonu.
Weszli do pokoju Eleny. 
-Elen.... Chodź na śniadanie. 
-Nie jestem głodna. -Oznajmiła nastolatka, odwracając głowę w przeciwną stronę.
-Płakałaś? Co się stało? -Chłopak się zaniepokoił.
-Ja? Nie... Nie płakałam.
-Elen bez owijania w bawełnę... -Zaczęła Paris krzyżując ręce.
-Nie...-Mruknęła Elen.
-Andy musisz iść na odwyk. Chcesz żyć? Bo wczoraj mogłeś umrzeć. Dzięki Bogu że Elena weszła w odpowiednim momencie... Bo...
Andy pokręcił głową. 
-Nie jestem uzależniony.. Tak? Wszystko jest pod kontrolą...-Widać było że się zdenerwował.
-Dobra... Chcesz mnie stracić to ok. Albo idziesz na odwyk albo zrywam z tobą.-Oznajmiła bezradnie Elen.
-Warunek? -Zapytał zdziwiony.
-Tak. 
____
-Tato? A wy ze sobą razem chodzicie?-Zapytał znudzony ciszą panującą w pomieszczeniu Blanket.
-Blan...-Próbował zacząć Michael.
-Tak. -Uśmiechnęła się Jasmin.
-Nawet jesteśmy po zaręczynach.-Oznajmił z rodością Michael. 
Jasmin pokazała pierścionek. Prince gwizdnął.
-No wiesz co? Czemu mi nic nie powiedziałeś?- Posmutniał Blanket.
____
-Przemyśl to... Bo to jest dla twojego dobra. -Paris wyszła z pokoju.
-Naprawdę chcesz żebym tam poszedł? I naprawdę mnie zostawisz gdy tam się nie udam? -Zapytał zdziwiony Andy.
-Tak. -Powiedziała po czym poszła do salonu.
Andy nie wiedział co ma zrobić. Bił się z myślami.




niedziela, 20 września 2015

znowu?!

-Elen! To nie tak! -Andy próbował dogonić nastolatkę, nie udało mu się to...Wrócił do pokoju.-Wynoś się to twoja wina! Po co tu przylazłaś?! Przez ciebie znowu mam kłopoty! Spadaj! Już cię tu nie ma! -Andy był wkurzony. To nie tak, naprawdę, ta dziewczyna sama przyszła i gdy otworzył drzwi rzuciła się na niego i zaczęła ściągać mu bluzkę... To nie tak jak Elena sobie wyobrażała... On jej nie zdradził. 
-Ale czemu? Przejmujesz się jakąś idiotką? Chodź tu... -Fioletowowłosa nie wiedziała po co tyle szumu.
-Za dwie minuty nie ma cię tu! -Andy wyszedł z pokoju. Podszedł pod drzwi pokoju Elen.
-Kochanieee otwórz, to nie tak jak myślisz... Ja nic... Ja cię nie zdradziłem... Kochanie nigdy bym tego nie zrobił... -Błagał.
-Spierdalaj do niej... Pewno czeka na ciebie... -Słyszał w jej głosie płacz.
-Kochanie, chociaż daj mi wytłumaczyć. Proszę. 
-N-nie... I-idź- Głos Eleny coraz bardziej się załamywał.
-Za chwilę wrócę...-Poszedł do swojego pokoju, na szczęście już jej nie było.
Zbliżał się ranek, Elena nie zmrużyła oka. Słyszała że Michael już wstał, nastolatka otworzyła drzwi i poszła go szukać. Rozmawiał ze zdrajcą. 
-Tato... Ja idę się przejść. -Oznajmiła Elen.
-Ja pójdę z tobą... -Głos chłopaka był słaby, nastolatka to zauważyła.
-Nie ANDY.-Była bliska płaczu, pomiomo wszystko go kochała.
-Mogę coś powiedzieć? -Michael podniósł palec do góry. -Uważam że powinnaś iść z Andy'm... Nie mam pojęcia o co się kłócicie ale wydaje mi się że powinniście sobie wszystko na spkojnie wyjaśnić.
Elena wyszła z budynku, za nią wybiegł Andy.
-Elen to nie tak jak myślisz. -Zaczął. 
-A jak? Myślisz że nie wiem co robiłeś tam z NIĄ! 
-Uspokój się... Ja cię nie zdradziłem. -Andy złapał Elen za rękę.
-Taa aha, akurat.-Wyrwała mu się. Szła dalej, za nią chłopak.
-Dobra...uznajmy że ci wierzę. Co nie znaczy że faktycznie tak jest. Daję ci jeszcze jedną, ostatnią szansę.
-Kocham cię!  Kocham cię! -Andy z całych sił objął Elenę.
-Ja ciebie też.... Ale już puść bo mnie udusisz.
-Chodź już, bo za chwilę będziemy już jechać do domu. 
Weszli do windy.
-Teraz już mi nie uciekniesz. -Andy pocałował Elenę w usta... Był to baaaardzo baaaardzo namiętny pocałunek. Nie zauważyli nawet że byli już na ich piętrze, i przyglądał się nim Michael, odchrząknął. Spojrzeli na niego, tym samym się od siebie "odklejając".
-Cieszę się że się pogodziliście. -Uśmiechnął się Michael.
Spokojnie przylecieli do Los Olivos oraz zajechali na teren posiadłości. Przywitała ich Jasmin.
-I co dałaś sobie radę z dzieciakami? -Zapytał Michael.
-Wypraszam to sobie.-Przybiegł Prince.
-Tak poradziłam sobie z nimi... -Uśmiechnęła się rudowłosa.
-To dobrze. 
-Mogę cię przytulić? -Zapytała kobieta, delikatnie się przy tym uśmiechając.
-Tak. Jasne.
Elen i Andy poszli do domu, Paris rozmawiała o czymś z Blanket'em. 
-Hej...-Zrobiła powolny ruch ręką.
-Hej ! Co tam?! -Blanket i Paris zawołali w tym samym czasie.
-Dobrze. Jestem zmęczona.... 
-Ja też.-Stwierdził Andy.
-To idźcie się położyć....-Jak kolwiek to zabrzmiało, Blanket chciał dla nich dobrze.
-Nnn...Ok. - Poszła na górę. Za nią Andy...już chciał wejść.
-Andy... -Zaczęła.
-Kocham cię...tylko tyle chciałem powiedzieć. -I poszedł do swojego pokoju.
Elena weszła do pokoju, usiadła się na swoje łóżko, nie była tu od dwóch miesięcy. Miała kompletną pustkę w głowie. Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Siedziała na łóżku, wpatrywała się tylko w jeden punkt... Na wspólne zdjęcie z Andy'm. Łzy powoli napływały jej powoli do oczu.... To było nic w porównaniu do tego co miało mieć miejsce za kilka dni. Do pokoju weszła Paris.
-Widziałaś swój wywiad? -Zapytała się machając telefonem.
-Nie... Nie miałam czasu. -Powiedziała zgodnie z prawdą Elen i odgarnęła włosy do tyłu. Dopiero teraz Paris zauważyła łzy w oczach siostry.
-Płakałaś? -Zaniepokoiła się Paris.
-Tak... Z... Tęsknoty za domem. -Skłamała.
-Aha... Rozumiem. Patrz. -Włączyła filmik.

---
-Dzisiaj poprowadzę wywiad z Elen Jackson... Albo poprostu Elen. Chodź do nas!
-Hej...-Odgarnęła włos który spadł jej na czoło.
-Jak się czujesz? Słychać i widać cię z Andy'm jak się zachowywujecie. Jesteście parą?
-Umm... Tak jesteśmy parą...
-Jesteś nowa w show-biznesie... Czyż nie? Podoba ci się ta praca?
-Tak... Jest całkiem ok.
-Czy zamierzasz... Czy planujesz karierę solową?
-Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam... Ale tak planuję....
-To super... A Andy jak z nim ci się układa?
-Ummm.... Jest....ummm...
----
-Paris nie chcę już tego oglądać. -Oznajmiła Elen. -Możesz wyjść?  Chcę być sama...
-Wszystko jest ok? -Zaniepokoiła się nastolatka.
-....Tak...Po prostu jestem zmęczona...
Paris wyszła z pokoju, Elena się położyła i po jakimś czasie zasnęła. Obudziła się ZNOWU w nocy, poszła do pokoju Andy'ego. Leżał na podłodze...jedną rękę miał na torsie drugą na podłodze. Znalazła strzykawkę.... Znowu?! Dlaczego? ! Przecież jej mówił że już nie ćpa... Co go skłoniło?  Elena już powoli rozumiała że przez nią.... Przez nią zaczął znowu z tym świństem....
-Andy!!!! Andy!!! Słyszysz?!!! Obudź się!!!! Andyyyy!!!!!
Zamiast Andy'ego obudził się Prince.
-Ele... Boże!  Co mu się stało ? Czy to... On bierze? - Spojrzał na siostrę, a zaraz potem na strzykawkę.
-Obiecał że z tym skończy... Był na odwyku ale... To moja wina nie powinnam się tak zachować powinnam.... Powinnam go przytulić porozmawiać a... -Popłakała się. Prince dzwonił po pogotowie. Po jakimś czasie przyjechał... Dr. Conrad. Kazał wyjść z pokoju... Reanimacja trwała około godziny. Przecież mógł w tym czasie umrzeć! Elena byla spanikowana... Doktor wyszedł z pokoju.
-Spokojnie żyje... Odzyskał przytomność... Pilnujcie go bardziej jeżeli chodzi o narkotyki... Najlepiej jak uda się na jakiś odwyk. Spokojnej nocy życzę.
Wyszedł z domu. Michael nawet się nie obudził... Spał w pokoju Jasmin,która była wtulona w niego.


piątek, 18 września 2015

Zdrada

Wraz z kolejnymi dniami trasy wzrastała popularność Eleny. W każdym mieście,w którym odbywały się koncerty było spotkanie z fanami. Nastolatka w ciągu tych dwóch miesięcy otrzymywała wiele propozycji z branży muzycznej.
Przylecieli do Waszyngtonu, ostatniej stacji trasy koncertowej.  Po przylocie zwiedzali miasto, jak zawsze wieczorem odbył się koncert. Elenie nie podobało się zachowanie jednej z fanek, nonstop krzyczała do Andy'ego że "pamięta tamtą noc." czy coś w tym stylu. Próbował na nią nie patrzeć, Elena zauważyła tego wieczora że w oczach jej chłopaka coś jest, nie było to złudzenie. Musieli kiedyś stanowić parę... Elena aż się wzdrygnęła na samą myśl o tym. Po zakończonym koncercie, podpisywanie autografów... Niektórzy fani mdleli, niektórzy płakali...Nastolatka się już do tego przyzwyczaiła.  Nagle spostrzegła że dziewczyna która przez cały koncert gapiła się na Andy'ego podeszła po autograf. Mówiła jakieś czułe słówka do Andy'ego. W Elenie wrzało, bo widziała znowu ten błysk w oczach chłopaka. Nie podpisała się tym razem, Andy spojrzał na nią zdziwiony, nastolatka tylko odwróciła wzrok. Było jeszcze tylko kilka osób. Michael dostał kilka maskotek i kwiatów od fanów. Gdy już ostatnia osoba wyszła, Elena chciała wybiec z budynku, ale Michael przypomniał jej o fanach którzy czekali pod budynkiem. Miała jeszcze tej nocy wywiad, bez Michael'a i bez Andy'ego któremu zresztą miała ochotę rozwalić doniczkę na głowie.
Udali się do hotelu. Elena była wściekła, szła do swojego pokoju, widziała że chłopak idzie za nią, zamknęła mu drzwi przed nosem. Andy szarpał za klamkę, walił w drzwi. Michael który znajdował się w swoim pokoju (jedno piętro zawsze wynajmował dla jego rodziny) zastanowiał się skąd dochodzi pukanie, mało powiedziane...Zauważył Andy'ego.
-Nie wal tak w te drzwi. 
-Ale Elen zamknęła mi drzwi przed nosem...-Zaczął nastolatek.
-Bo...Miałam powód! -Elena krzyknęła zza drzwi.
-Załatwiajcie swoje sprawy sami, ja idę spać, pamiętaj masz dzisiaj jeszcze wywiad dla lokalnej telewizji. -Oznajmił Michael.
-Tak wiem tato...
-Elena otwórz te drzwi do jasnej cholery -błagał Andy.
-Ani mi się śni... To znaczy...Nie chcę ciebie widzieć.
-Czemu? 
Zachowywali się jak dzieci...
-Bo...bo nie! -Wykrzyknęła nastolatka.
-Kurwa....Dobra, idę oglądać TV. -Andy nie mógł jej zrozumieć.
-To idź! 
Nastolatka spojrzała na zegarek, za półtorej godziny przyjeżdża po nią szofer, co będzie w tym czasie robiła?  Wzięła laptop i zaczęła coś szukać.... Była ciekawa co piszą na jej temat media...Spostrzegła zdjęcia jej i...jej chłopaka (?) jeszcze chyba można tak go nazwać. Trzymali się za ręce, na ich twarzach gościł uśmiech. Nastolatka przeglądała dalej, w pewnym momencie się rozpłakała.
Pech chciał że w tym momencie zadzwoniła do niej Paris. 
-Hej, co tam? Jak trasa? Jak ci się układa z Andy'm?  Patrzę właśnie na wasze zdjęcia....fajnie razem wyglądacie. 
-Naprawdę?  -Elena próbowała uspokoić ton głosu.
-Tak. Dzisiaj ostatni dzień trasy.... Nie możemy się was doczekać...A szczególnie Jasmin Michael'a... -Zachichotała Paris.
-Jutro porozmawiamy dobrze?  Zachwilę przyjeżdża szofer... I wiesz.
-Wiem, wiem...Powodzenia siostra...Będę oglądać, ponoć dadzą to na cały kraj.
-Serio? Dobra to ja już jadę pa! 
Wyszła z pokoju i przekluczyła, zobaczyła Andy'ego oglądał jakiś film. Nie chciała z nim rozmawiać,  bynajmniej dzisiaj... Wzięła ze sobą płaszcz i wyszła z budynku akurat zajechał pojazd którym dojechała do studia. 
Wywiad szedł jak z płatka... (WYWIAD W NASTĘPNEJ CZEŚCI) trwał godzinę. Elena wyszła ze studia, szofer już na nią czekał. Gdy weszła na ich piętro było po drugiej w nocy. Chciała wytłumaczyć sobie z Andy'm co nie co. Weszła do jego pokoju, ponieważ drzwi były otwarte... To co ujrzała, nie spodziewała się po nim tego... Ta sama dziewczyna która była na koncercie spała z Andy'm w jego łóżku... Obydwoje byli zakryci kołdrą...ale napewno nadzy. Elenie zbiegały się łzy do oczu.
-Nie zamknąłeś drzwi? -Spytała się dziewczyna... W ogóle jaki on miała kolor włosów?  Fioletowy?
-Elen, kochanie to nie tak jak...-Andy nie dokończył bo Elena mu przerwała.
-Zamknij się!  Nie chcę cię znać! ! ! -Wybiegła z pokoju chłopaka.


czwartek, 17 września 2015

COŚ OD AUTORKI

Dzisiaj nastał dla mnie taki dzień, już od dłuższego czasu zastanawiam się po co piszę tego bloga, ff. Pisanie nie sprawia mi już takiej przyjemności jak na początku. Gdy tu wchodzę, by napisać nową notkę przeważnie sobie mówię "Ok. Jeszcze kilka części i już koniec Ania, nie będziesz musiała robić to do czego w pewnym sensie straciłaś smak"... Tak jest, nie będę mówiła inaczej. Zżyłam się z bohaterami mojego opowiadania...
Napiszę jeszcze z góra 5 części opo i... Kończę z tym blogiem. Robię z siebie idiotkę, nie potrafiąc pisać ff i ta magia znika... Którą kiedyś czułam. 
Mam prośbę do Jasmin Hoax... PROSZĘ nie oceniaj innych i PROSZĘ nie wyzywaj innych od ćpunów (wiecie o kogo mi chodzi) fakt faktem z tego co czytałam ostro przeginał z narkotykami... Ale zobacz co on przeszedł, jakie miał życie...łatwe? Nie, nikt nie ma łatwego życia, wiem. Ale on miał ciężkie życie, każdy kto chociaż czytał o nim cokolwiek, jego życiorys, to wie.... W NASTĘPNYCH notkach (spokojnie) spróbuję zminimalizować wzmianki o nim... Jak będzie się wam nie podobało, trudno.
Aha. Dziękuję że czytacie tego bloga, o ile można tak to nazwać...
Przepraszam. Ale musiałam napisać to co mi leży na duszy.
Następną notkę dodam jutro albo w następnym tygodniu lub za dwa, za trzy...Jak znajdę czas. Teraz mam zaległości do nadrobienia. Jeżeli chodzi o szkołę i o znajomych.
Blog ma ponad dwa tys. wyświetleń -dzięki. 

Pozdrawiam. Dzięki za czytanie. 
Odwal się od Kurta

środa, 16 września 2015

jak Cobain

  Z perspektywy Eleny.

Wylądowaliśmy w Los Angeles. Podróż zleciała bardzo szybko. W tym czasie tata wytłumaczył mi i Andy'emu szczegóły koncertu. Gdy zajedziemy na miejsce odbędzie się próba generalna. Tak się cieszę ale jednocześnie boję czy wszystko dobrze pójdzie czy nie zaliczę żadnej wtopy... Najpierw będzie występ taty, potem da mi znak i zaśpiewamy pół naszego nowego albumu. Nadal nie mogę zrozumieć czemu Paris z nami nie przyleciała. Andy jest kochany, ostatnio tata się go zapytał czy nie wyjdzie i nie zagra z nami dwóch piosenek, zgodził się. Jestem taka szczęśliwa. Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze. Tata kazał nam założyć okulary przeciw słoneczne, wytłumaczył że inaczej mogą nas oślepić flesze.

_____________________________

Wysiedli z białej limuzyny. Otoczyła ich cała masa paparazzi, fani piszczeli, byli uspokajani przez policję. Elena była w szoku, tłum ludzi, przypominali trochę zombie... Andy cały czas trzymał nastolatkę za rękę. W końcu znaleźli się w środku. Zero fanów, zero lefrektorów, jedynie jakaś jedna kamera która za nimi podążała aż do garderoby "żeby uwiecznić" wydarzenie. 
-To tak to wszystko wygląda? -Elena pokiwała głową z niedowirzeniem. 
-To jeszcze nie wszystko. -Zaśmiał się Michael, zdejmując okulary.
-Ale że jak? -Nastolatka podniosła jedną brew do góry.
-Jest ich o wiele więcej... Tylko jeszcze przyjeżdżają na koncert. -Michael poinformował córkę. -Dobra idziemy na próbę generalną, kilka piosenek tylko musimy przećwiczyć i pójdziemy do garderób... Potem ktoś wam pokaże gdzie są wasze garderoby. 
Tak kilka piosenek... Cały występ przećwiczono... Przez przypadek Andy coś zaśpiewał..
-Andy, chodź tu. -Michael zmrużył oczy.
-Przepraszam, już nie popełnię błędu na scenie...-Posmutniał.
-Chodzi mi o to -Zaczął.- chciałbyś zaśpiewać jedną piosenkę z Eleną? Wiem że interesujesz się bardziej rockiem... Ja już nie mam aż tak mocnego głosu jak na przykład w 2001... Więc.
-Naprawdę mogę?  -Andy już myślał że Jackson jest zły na niego a tu proszę zaśpiewać jedną piosenkę? Nawet w największych snach o tym nie marzył.
-Tak... Tylko że nie wiem jak to powiedzieć czy mogliście wybrać piosenkę jakiegoś zespołu...rock'owego?
-Tak jak najbardziej. Słyszysz Elen? 
Nastolatka nastawiała akurat swoją gitarę elektryczną.
- Tak słyszę. Dzięki tato.- Elen uśmiechnęła się szeroko.
-Dobra ja już idę...Wy też już chodźcie za chwilę rozpocznie się występ. Za pół godziny. Szybko! 
Nastolatkowie pobiegli za Michael'em. Spotkali Alex, była to makijażystka Elen, pełniła rolę jej garderobianki. Weszła do środka. Pomieszczenie było ogromne, dużo ubrań, gigantyczne lustro na całą ścianę...
-Jeny jakie ty masz włosy...- Powiedziała Alex gdy zaczęła ją czesać... 
-Wolę mieć rozpuszczone.... Ale coś z nimi nie tak? -Zastanowiła się nastolatka.
-Wszystko jest dobrze... Tylko poprostu masz takie mieszane... Ciemny blond jasny bląd mieszane...fajne.  Makijaż jaki chcesz? 
-Ty tu jesteś expertem. -Stwierdziła Elen.
Nastolatce nawet spodobała się robota Alex.
-Zaczekaj zaraz wrócę.-Alex wyszła z pomieszczenia.
Elena w tym czasie przeglądała ubrania...
-To nie... To też nie... A może to?
Znalazła czarno-czerwony sweter do tego jakieś podarte na kolanie jeansy i trampki które miała na sobie od początku pobytu w LA. Zobaczyła na zegarek, pięć minut do jej wejścia na scenę... Zostawiła Alex list.
"Jestem już na koncercie, nie martw się, poradziłam sobie z wyborem ciuchów.
Czarno-biały sweter świetnie na mnie leży, tak samo zresztą jak jeansy
                                                                                     Elen."
Elena wraz z Andym wyszla na scenę. Michael się odwrócił. 
-Chciałbym wam kogoś przedstawić. -Zwrócił się do fanów, kolejny pisk... -To jest Elen moja córka i Andy Biersack...
Michael wraz z nimi zaśpiewał połowę nowego albumu. Jak Michael już odchodził tłum skandował "Michael we love you", "King of pop" na co Michael tylko się zaśmiał i odpowiedział "I love you more"
-Umm... Hej.-Piski. Zadziwiło to Elen bo przecież nie była sławna ani nie miała fanów..Chyba nie.
-Czemu piszczycie? Zobaczyliście pająka czy co? -Postanowiła zażartować. Tłum parsknął śmiechem.
-Czemu jesteś ubrana jak Kurt Cobain? -Zapytała jakaś osoba w tłumie.
-Ubrałam to co lubię nosić, chociaż moja znajoma która pracuje jako garderobianka nie będzie zadowolona pewno.... -Uśmiechnęła się pod nosem.
-Słuchasz Nirvany? -W ogóle wiesz co to za zespół? 
Elen już ich nie słuchała. Pierwszy utwór który zagrała sama z Andy'm był " Patience" i jeszcze kilka innych utworów Guns n' Roses. Potem niespodziewanie Andy zagrał początek do "Smells like teen spirit" a potem jeszcze zagrali "Lithium" i "You know you're right". Tłum skakał- o to im chodziło... 
Michael wszedł na scenę.  
-A nie mówiłem? Dają czadu. 
Jeszcze zaśpiewał tradycyjnie "Heal the world" i koniec koncertu.
Elen weszła znowu do garderoby, Alex już na nią czekała.
-Czemu tak się ubrałaś? 
-To jest mój styl. -Wzruszyła ramionami.-Nie zmienię się już.  
-Ok spoko. Ja już idę. Telefon ci dzwonił. -Oznajmiła i wyszła.
Elena wzięła napiła się energetyka. Nagle ktoś zapukał, to był Michael.
-Przebrana?-Zapytał.
-Nie muszę się przebrać. Jedziemy już do hotelu? -Zapytała nastolatka.
-Tak, Andy jest już gotowy... Więc jedziemy. Weź torbę.-Przypomniał jej Michael. Gdy wyszli z budynku, fani czekali na nich. Chcieli zrobić z wykonawcami zdjęcia.  Nagle ktoś zaczepił Elenę.
-Hej mogę zrobić z tobą zdjęcie? 
-Tak... Oczywiście. -Zapozowała z nim do zdjęcia.
-Jesteś damską wersją Cobaina... 
Elen nie wiedziała o co mu chodzi...
-Słucham?
-Śpiewasz podobnie do Kurta... I zachowywujesz się trochę jak on. 
-Umm...-Zmarszczyła brwi. -Dzięki (?)
-Elen chodź już. -Andy pociągnął dziewczynę za rękę, godzinę później byli już w hotelu, całe piętro dla nich. Elena od razu poszła do swojego pokoju, nie wiedziała o co mogło mu chodzić. "Damska wersja Cobaina, śpiewam i zachowywuję się trochę jak on" nastolatka parsknęła śmiechem "ta akurat "przewróciła oczami... Nie wiadomo kiedy zasnęła ale była bardzo zmęczona.

wtorek, 15 września 2015

Trumna, pogrzeb, koncert

Kolejny tydzień zleciał, tydzień ogromnego smutku, żałoby...Okazało się że było to samobójstwo, policja bynajmniej tak stwierdziła. Elena była innego zdania.
Odbył się pogrzeb, przybyli tylko ci najbliżsi. Każdy z zebranych przemawiał, opowiadali różne sytuacje przeżyte wraz z Kim. Było wiele wspomnień, nie obyło się bez płaczu. Elena była wtulona w Andy'ego i praktycznie gdyby nie on, nastolatka by wybiegła z ceremonii, ostatnich chwil spędzonych w "towarzystwie" jej cioci. Wreszcie miała przemówić Elen, Andy ją przedtrzymywał na wypadek, jakby gorzej się poczuła.

- Ciocia była dla mnie jedną z najbliższych osób. To ona przyjęła mnie do siebie gdy umarli moi rodzice. To dzięki niej jestem w Ameryce, gdyby nie ona zostałabym w cichym, zimnym domu, kto wie może skończyłabym jak little Susie... -Głos Eleny się załamał.- Pamiętam ją jak się śmiała,wielokrotnie pojawiała się łza w jej oku. Mam nadzieję że teraz... W niebie, już zawsze będzie szczęśliwa. -Widać było że nastolatka była na środkach uspokajających, chybabyła... -Będzie tam bardziej szczęśliwa... Kocham cię ciociu. -Ostatni raz podeszła do trumny, ostatni raz spojrzała na jej twarz. Wybuchnęła płaczem. Andy zaprowadził ją na miejsce. 
-Córciu byłaś bardzo dzielna...-Michael pomimo bólu serca się uśmiechnął.
-Mogę wyjść z kaplicy? - Zapytała się dziewczyna.
-Andy... Możesz z nią wyjść?  Dla bezpieczeństwa. -Poprosił Michael.
-Dobrze. 
Andy złapał Elenę za rękę, wyszli z kaplicy, usiedli się na ławce. Zachodziło słońce, ładnie to wyglądało ponieważ znajdowali się nad morzem.
-Dajesz radę? 
-Jakoś. -Tylko to udało jej się w ostatnim czasie wydobyć z gardła . "Jakoś." Nie jest jakoś. Jest masakrycznie. Andy to zauważył.
-Chcesz?  -Wyjął z kieszeni... Jakby nie mogło być inaczej, narkotyk, chłopak wyjaśnił że po tym się trochę uspokoi.
-...Dobra, daj. -Już się przyzwyczaiła, codzienny rytuał. -Ile ja ci pieniędzy już wiszę? co? 
Andy nic nie odpowiedział. W tym samym czasie ceremonia pogrzebowa dobiegała końca. Ludzie powoli już wychodzili. 
-I co lepiej się już czujesz? -Zapytała Paris, siadając się obok siostry.
-Tak, dzięki że pytasz. Gdzie jest tata? -Zapytała dziewczyna gdy zauważyła że wszyscy już wyszli, nawet Jasmin tylko nie było Michael'a.
-Został jeszcze w kaplicy. -Oznajmił Prince.
-Idę zobaczyć do niego. -Poszła w stronę budynku.
-Michael chce być sam. -Oznajmił lodowato jeden z nowych ochroniarzy, Peter.
-Jestem jego córką. -Oznajmiła.
-Ta a ja jestem księciem Anglii. -Skwitował mężczyzna. -Leon chodź tu, jakaś dziewczyna twierdzi że jest córką Jacksona.
Owszem podszedł do nich Leonard ale tuż za nim Blanket.
-To prawda że niby jesteś córką Michael'a? -Ton głosu Leonarda był delikatniejszy niż Peter'a.
-Tak. Dajcie jej spokój. Ona jest w naszej rodzinie. Jest córką mojego ojca. -Blanket nie mógł ich zrozumieć. 
-Dobra możesz wejść.  -Najwyraźniej ochroniarze nic na ten temat nie wiedzieli.
Elena specjalnie szturnęła jednego z ochroniarzy, działali jej na nerwy, dziwiła się że takich ludzi zatrudnił jej ojciec.
Weszła do środka, Michael stał nad trumną Kim, nucił "November rain".
-Tato... -Elen nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Już idę. -Odwrócił na chwilę głowę w stronę córki. -Czemu ona tak szybko odeszła? Czemu nas zostawiłaś? Kim... Dlaczego się zab...
-Wątpię że to było samobójstwo. -Przerwała głośne "rozmyślenia" ojca.
-Ale przecież policja mówiła że to było...
-Ludzie kłamią, wiele jest służb co załatwiają sprawy byle jak, byle zarobić kasę...
-Rozumiem, chyba rozumiem o co chodzi... Chodź, rodzina pewnie czeka na zewnątrz. Faktycznie jeszcze na nich czekali zaproszeni. Po jakimś czasie zaczęło mocno padać, wszyscy pochowali się do limuzyn. 
Elena współczuła tym wszystkim co zrobili sobie mocny makijaż na pogrzeb.
Długa czarna suknia nastolatki była tak mokra ze zaczęła się kleić do nóg.
W samochodzie znajdowało się jej rodzeństwo, Michael, Jasmin i... 
-Gdzie jest do jasnej cholery Andy? -Ups... Powiedziała to na głos? 
-Elen słownictwo. - Michael był cały przemoczony, chociaż z drugiej strony, kto w ogóle nie był przemoczony?
-Tu jestem. -Podniósł delikatnie rękę, tak żeby nastolatka mogła go zauważyć. -Chodź, jest wolne miejsce.
Dziewczyna przeszła szybko na miejsce koło Andy'ego.
-Córciu wiesz że niebezpiecznie jest przechodzić podczas jazdy? -Michael przypominał teraz nadopiekuńczego ojca.
-Jutro jedziecie w trasę?  - Zapytała ni stąd , ni z owąd Jasmin.
-Tak, wylatujemy w trasę po USA o godzinie osiemnastej.  -Michael zrobił nieokreśloną minę.
-To wiem, Paris też? 
-Nie, ja nie jadę, nie chcę jechać. -Odpowiedziała Paris.
-Jasmin, możesz w tym czasie zająć się dzieciakami? -Spytał z nadzieją w głosie Michael.
-Dobra, z miłą chęcią. -Uśmiechnęła się szeroko rudowłosa.
-Dzięki. Koncert rozpoczynający trasę jest o dwudziestej.-To było oznajmnienie?
Dojechali już do posiadłości. Było po dwudziestej drugiej. ..
Wszyscy kierowali się do sypialni... Nastała cisza- wszyscy spali, bynajmniej tak mogło się wydawać. Elena poczuła że ktoś otwiera drzwi od jej pokoju, był to Andy. Zauważył że Elen płacze.
-Ej nie płacz... Kim na pewno jest szczęśliwa tam gdzie teraz jest.-Chłopak przytulił Elenę.
-Wiesz jakie to trudne?  -Spytała nagle nastolatka.
-Wiem, ale nie wolno ci płakać... Nie teraz. Ona jest teraz szczęśliwa i ty też powinnaś. Kim chciała byś była teraz dzielna...-Odgarnął jej włosa który spadł jej na czoło.
-Skąd wiesz? 
-Na pewno tak jest... Więc nie płacz. I bądź dzielna.- Pogłaskał ją po plecach.
-Dobrze... Możesz załatwić mi narkotyki?
-Chcesz teraz? Czekaj pójdę do pokoju po strzykawkę...
-A podczas trasy? -Spytała się nastolatka.
-O to się nie martw...-Wyszedł z pokoju.
"Co ja robię?" pomyślała Elena.
-Mam. -Oho przyszedł..
-Dzięki... Jesteś kochany. -Pocałowała go delikatnie w usta.
Po dawce kokainy, położyli się patrząc w oczy i.... Po jakimś czasie udało im się usnąć.

DZISIAJ NOTKA MI NIE WYSZŁA
NIE POTRAFIĘ PISAĆ O POGRZEBACH
DZIĘKUJĘ ŻE NIEKTÓRE OSOBY 
JESZCZE TUTAJ ZAGLĄDAJĄ



poniedziałek, 14 września 2015

Czemu tak szybko odeszłaś?

Elenę obudziły pierwsze promyki słońca. Usiadła się na łóżku, rozejrzała się po pokoju. Spostrzegła Andy'ego (?) co się wydarzyło? Myślała że wróciła do swojego pokoju...Andy się przebudzał, delikatnie złapał zszokowaną Elen za dłoń.
-Jak się spało księżniczko? -Wychrypial.
-... Dobrze...- W końcu sobie przypomniała, ale przecież to nie możliwe...Ona nigdy by nie wzięła narkotyków....- Czy ja....czy wzięłam od ciebie... Kokainę? -Ściszyła głos.
-Tak... -Nie wiedział do czego zmierza jego dziewczyna.
-Aha... Tak tylko chciałam się upewnić.  -Już miała wychodzić.
-Czekaj.... Nie mów n-i-k-o-m-u że ćpam, okej?
-Okej... Kocham cię... Nie przedobrzyj tylko. 
-Ja ciebie też... Jak będziesz chciała- mów, to ci dam.-Spojrzał na puszkę.
-Raczej nie będę chciała. -Wyszła z pokoju. Spojrzała się na kalendarz, sobota. Po drodze do salonu natknęła się na Paris.
-Hej młoda. -Nastolatka się uśmiechnęła.
-Hej. Co tam?
-Słyszałaś że jest wznowiona sprawa na temat śmierci Kurta?
-Naprawdę?  -Elena zrobiła duże oczy. -Przecież minęło już dwadzieścia jeden lat.. 
-Jakoś będą przeprowadzali śledztwo.... -Paris serio nie wiedziała jakim cudem po tylu latach można prowadzić śledztwo. Weszły do salonu, Michael był załamany, płakał, Blanket i Prince próbowali powstrzymać łzy.
-Co się stało? Czemu płaczecie.... -Elen nie wiedziała o co chodzi.
-Lepiej się usiądźcie...To będzie dla was szok.
-Co się stało? -Paris się zaniepokoiła. 
-Kim...  ktoś ją postrzelił... Wczoraj... -Michael płakał. Elena pokręciła głową, pobiegła do pokoju Andy'ego.
-Daj mi wszystkie narkotyki jakie masz szybko... -Elena płakała.
-Czemu? Elen co się stało?  Chyba nie chcesz...Jesteś nam potrzebna... Nie możesz...
Nastolatka próbowała uciec do swojego pokoju, chłopak na szczęście ją powstrzymał, nie wiadomo co by zrobiła.
-Andy... Puść mnie...Chcę iść tylko do swojego pokoju.... Naprawdę. ..-Popłakała się. - Nic nie zrobię...naprawdę.
-Nie... Nie pójdziesz do swojego pokoju... Chodź idziemy na dół. 
Złapał mocno Elenę tak by się nie wyrwała. Wyszli z pokoju.
-Puść. To boli. -Szarpała się. 
-Puszczę jak będziemy w salonie.
-Poskarżę się ojcu, o twoim wczorajszym wybryku.
-Nie dbam o to. -Zeszli po schodach.
-Teraz możesz mnie już puścić.  - Nastolatka przewróciła oczami. -Puść mnie! 
-Co się dzieje?-Michael przybiegł na korytarz.
-Tato An...
-Elen chciała popełnić samobójstwo.
-To prawda? -Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Elena próbowała się oswobodzić.
-Tato.. Ja... Nie. ..
-Chciała się zabić. Wie pan co się stało? 
-Kim nie żyje...
-Ale... Jak... To...-Nastolatek był w szoku.
-Została postrzelona....Znaleziono ją martwą dzisiaj nad ranem w jakimś składzie... Niby wczoraj ją postrzelono... Badają odciski na broni... 
Elena cały czas była powstrzymywana od ucieczki przez chłopaka.
-Chodźcie do salonu... 
-Możesz już mnie puścić. -Wyjąkała. -Nic już sobie nie zrobię....
-Na pewno?  -Spojrzał z troską na dziewczynę.
-Tak.
-Jasmin przyjedzie na pogrzeb. 
-To znaczy? 
- W poniedziałek... Tylko najbliżsi będą. Wy, ja i pozostała rodzina... Jej przyjaciele...
-Nie mogę w to uwierzyć....To nie dzieje się naprawdę... Ona żyje, ona musi żyć.... To jest jakiś żart.... Ona żyje. .. Musi... -Elen po raz kolejny się rozpłakała.
-Nie... Niestety. .. Współczuję... W tak krótkim czasie tracisz najbliższe osoby... Susie, twojego opiekuna, ciocię... -Michael był bliski płaczu.
Resztę czasu rodzina i Andy siedzieli w milczeniu. Elena wtuliła się w chłopaka.
Tą ciszę przerwała Elen.
-Trasa rozpoczyna się we wtorek.... 
-Musi niestety odbyć się koncert... I trasa. 
-Ja nie chcę uczestniczyć w trasie... Nie chcę występować... -Głos Paris się załamał.
_______
Jasmin po telefonie Michael'a nie wiedziała co ma powiedzieć... Siedziała w swoim pokoju.  Była w domu rodzinnym, mama co jakiś czas pytała się czy nie chce jeść, nie miała apetytu.... Pomimo wszystko że Kim była jejrywalką, zdążyła ją polubić... Zastanowiała się co się dzieje w Neverland. Bała się o Elenę, bowiem wiedziała że nastolatka nie ma łatwo i że jest mocno emocjonalna. 
Przerażała ją myśl że Elena sobie z tym wszystkim nie poradzi.
Zastanawiała się również kto mógł ją zabić... Na pewno nie było to samobójstwo, bo po co? Jasmin przeglądała wiadomości w internecie...Natknęła się na...

-Matko.... -Wyobraziła sobie jej widok...-Biedna Kim..

piątek, 11 września 2015

Nie wierzyć własnym oczom.

Dni Jackson'om upływały w spokojnej atmosferze. Obłędy...o się też że Tom wraz z rodzicami zginęPozdrawiam.ze. Pomimo wszystko dla familli i Andy'ego był to szok. Zaś rodzice Andy'ego zapadli się pod ziemię, nie dawali oznak życia... Może też tam zginęli? Od przyjazdu chłopaka do Jackson'ów minął już prawie miesiąc.
W tym czasie Michael wraz z córkami pracował nad albumem. A! Co dotyczy nastolatków Michael załatwił prywatną szkołę nie zapominając oczywiście o Andy'm. Jasmin i Kim nadal były rywalkami... Chociaż wydarzenie które miało miejsce prawie już ledwie temu dało im trochę  do zrozumienia, kogo Michael wybierze. Ale Jasmin nie traciła wiary w swoje możliwości.

                                                         ***

-To co spróbujemy jeszcze raz? -Michael wraz z Paris i Eleną siedzieli w studiu nagraniowym.
-Dobra... Nie ma sprawy. -Przytaknęły zgodnie dziewczyny.

If you'd feel ever that there is no love...
If you ever fall...
Don't worry...
I'm right beside. I'm readt to help you. If you'd feel ever that there is no love look at me.
When your heart is broke look at me. If you feel that there is no love.  Look at me.
If you'd ever...
If you'd ever...

-To co na dzisiaj koniec?  - Spytała Paris, gdy w końcu udało im się to nagrać.
- Dzisiaj jeszcze macie naukę. -Przypomniał Michael. Córki spojrzały na niego zrezygnowane i poszły do domu gdzie czekała na nie nauczycielka wraz z chłopakami.
Lekcja trwała dwie godziny wraz z przerwami. Po skończonych zajęciach, gdy nauczycielka poszła, Michael przyszedł do salonu. 
-I jak wam dzisiaj poszło? -Spytali w tym samym momencie Prince i Michael.
-Ty pierwszy.- Michael usiadł się w fotelu.
-Idzie nam coraz lepiej.
-W końcu zrozumiałem ten temat z biologii.-Pochwalił się Blanket.
-Ja powoli ogarniam algebrę. - Powiedziała zgodnie z prawdą Elen. Paris milczała. Andy patrzył się w Elen jak zahipnotyzowany.
-A ty Paris? Andy? Coś się nauczyliście?
-Tak. U mnie coraz lepiej jeżeli chodzi o geografię. Na początku miałem z nią problemy.
-Nie tylko z tym Andy.... - Powiedziała gdy Andy złapał ją za rękę. Ten tylko się zarumienił....chociaż żadko mu się to zdarzało. Wszyscy się roześmieli.
-Andy. Podoba ci się Elena? -Michael nie wiedział że są już ze sobą.
-Tak. Oczywiście. Przecież to moja dziewczyna. - Powiedział ze spokojem w głosie.
-Twoja dziewczyna?  Córciu masz chłopaka? -Michael zrobił duże oczy. Elena spojrzała się niepewnie na Andy'ego, który skinął tylko głową.
-Tak.... Mam. 
-Czemu mi nie powiedziałaś?
-Bo nie było dużo czasu. Dopiero dzisiaj możemy sobie wszyscy razem posiedzieć. Każdy się ze sobą mijał.. Pracowaliśmy przez miesiąc nad płytą... Studio - dom - studio - dom i tak nonstop. Naprawdę. .. -Paris tylko przytaknęła na słowa siostry. Michael'owi zrobiło się smutno. Przypomniał sobie jak nie miał czasu na bawienie się z innymi jak był mały...ponieważ musiał pracować. Show biznes.
-Ja..... Przepraszam....-  Michael schował twarz w dłoniach.
-Tato.. Nie o to mi chodziło... 
-Wiem... Przepraszam.... Powinienem dać wam więcej luzu...Tak żebyście mogły w spokoju porozmawiać...
-Dzięki temu, mamy już skończony album. -Powiedziała zupełnie nie spodziewanie Paris.
-Więc jest ok. - Uśmiechnęła się Elen.
-Chodźcie tu wszyscy. - Michael rozszerzył ramiona. -Jasmin! Kate!
-Tato nie pamiętasz? Jasmin wyjechała do rodziny. Kim jest w... Gdzieś pojechała.
Wszyscy zrobili grupowy uścisk. Michael w głębi duszy zastanawiał się gdzie pojechała.

                                                      * Wieczorem* 
-Andy! Chodź na kolację! -Michael próbował zawołać chłopaka ponieważ wszyscy przy stole czekali tylko na niego. ... No i na Kim.
-Iść po niego? -Zaproponował Blanket.
-Nie, ja pójdę.... - Elen wyszła z pokoju. Szła korytarzem.
-Andy? Gdzie jesteś?  Andy... -Nigdzie na dole go nie znalazła. "Pewnie jest w swoim pokoju" pomyślała. Szła po schodach i znowu korytarzem. Wreszcie znalazła się przed drziami pokoju Andy'ego, weszła (ponieważ wcześniej Andy nie kazał jej, jako jedynej pukać) i sparaliżował ją stan Andy'ego... Siedział na łużku... W ręku trzymał narkotyk.
-Andy! -W końcu odzyskała mowę.
-Elen.... To... Bo.....Wiesz....... Ja.... Ummm... -Andy się jąkał.
-Co? WIEM? Właśnie NIE wiem?  Czemu? Jak? -Nastolatka była w szoku....A Andy w nie wątpliwie dziwnej sytuacji... Musiał się tłumaczyć swojej dziewczynie dlaczego ćpa.
-Proszę nie mów im.... Nie chcę się poraz kolejny znaleźć na bruku....-Chłopak miał mocno zaczerwienione oczy. 
-Dobrze....Nie powiem... -Elena była w tym momencie bezradna.
-Dzięki. Powiedz im że śpię ok? 
-Ok. -Elena wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami. Andy był zszokowany...ale zresztą... Zawiódł ją.... 
Elena przyszła do salonu.
-I co? - Zapytali z zaciekawieniem.
-Andy...-Musiała sobie przypomnieć co miała powiedzieć. -Śpi jak suseł.
-A... Ok... -Michael zauważył że Elen nie mówi całej prawdy...


Po skończonej kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Następnie Elen wzięła kąpiel i poszła spać. Około pierwszej się obudziła. Śnił jej się koszmar, że ciocia (Kim) miała wypadek samochodowy... Nie potrafiła zasnąć. Postanowiła sprawdzić czy  Andy śpi. Zajrzała do jego pokoju... Leżał ale nie spał. Odwrócił głowę w stronę drzwi... Spotkała się z jego niebieskimi oczami, jedyne światło dawała malutka lampka nocna.
-Hej księżniczko. - Już zdąrzyła się przyzwyczaić do tego określenia.
-Hej....-Podeszła bliżej... Niepewnie...
-Usiądź się. - Andy poklepał miejsce obok. Chwilę się zastanawiała co ma zrobić... Czy odejść do swojego pokoju czy zostać, tutaj, z Andy'm. Jednak ostatecznie się usiadła obok.... Pomimo wszystko jednak go kochała.
-Nie możesz zasnąć co? - Spojrzał na nastolatkę.
-Nie... - Powiedziała zgodnie z prawdą...
-Chcesz? -Po jakimś czasie zapytał się Andy pokazując na schowaną kokainę.
-Nie... Boję się igieł.  -Elena aż się zjerzyła na samą myśl.
-Po jakimś czasie strach znika... Uwierz...
-Dobra....Ale tylko ten jeden jedyny raz...- Przyjęła narkotyk.
Dalej co się działo to tylko Bóg wie... Tak czy siak Michael nie byłby zadowolony widząc swoją córkę w takim stanie.



-----
Mam nadzieję że post się podobał (chociaż w to wątpię)
Jasmin, spokojnie, twoja rola powróci...Zagra bardzo ważną rolę... Ale jeszcze nie mogę zdradzić jaką. 
Co do nnarkotyków. ..NIGDY ich nie brałam i nie zamierzam. To jest cholerne świństwo.
Pozdrawiam... I jak przeczytacie to było by mi bardzo miło jakbyście pozostawili komentarz.
Przpraszam też za błędy. KLAWIATURA NA TELEFONIE MI PRZERYWA 
Pozdrawiam

sobota, 5 września 2015

Ani mi się waż

Po całym zdarzeniu, Elena kierowała się do swojego pokoju.
-Dobranoc księżniczko. - Uśmiechnął się szeroko.
Elena natomiast nie lubiała jak się do niej ktoś tak zwracał. Wolała nie słyszeć słowa "Księżniczka" kierowanego w jej stronę.
-Dobranoc... -Ziewnęła. -Będziesz tutaj spał? 
-Na to wygląda. -Wskazał ręką na sofę.
-Ahaa... Jak bym ciebie bardziej znała to.... -zawachała się nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie chciała żeby Andy spał na sofie... Pomyślała nawet nad tym żeby spał u niej w pokoju... Ale nie to był zbyt ryzykowny pomysł.
-To? 
-To... Już nie ważne... Dobranoc. -Pobiegła do swojego pokoju jak najszybciej się dało. Zamknęła za sobą drzwi. Po czym się o nie oparła i uśmiechnęła się sama do siebie.

Następnego ranka.... Albo raczej południa, zbliżała się godzina jedenasta. Michael siedział na fotelu trzymając w ręku książkę. Prince, Paris, Blanket oraz...no tak Andy. 
-Hej wszystkim -Zrobiła nieokreślony ruch ręką.
-Hej kochanie. Jak spałaś? Andy mi mówił że długo nie mogłaś zasnąć...Nie dziwięChoię.
Nastolatka zrobiła duże oczy na Andy'ego zaś ten pokazał na migi że nie powiedział o... Czy on naprawdę ją pocałował czy jej się to śniło? 
-Tato? -Prince podniósł wzrok z nad telefonu.
-Tak?
-Chcesz coś zobaczyć?  
-Ale co dokładniej? -Spytał zaciekawiony  Michael.
-Nooo....To. -Puścił nagranie, na którym była zawarta wczorajsza rozmowa Paris i Kim o Michael'u. Nikt nie wiedział że Kim już wstała i szła korytarzem.
-Kim się w tobie, tato zabujała - Stwierdził Prince... Akurat w tym samym momencie do pomieszczenia weszła Kim.
-Kto w kim? - Spytała z zaciekawieniem.
-Ty w tacie. - Oznajmił Prince.
Michael był ...zszokowany, tak, to chyba dobre słowo żeby opisać co czuł Michael. Kim wybiegła z domu. 
-Ja lecę zobaczyć gdzie ona jest... A ty Prince... Potem porozmawiamy -Wymierzył oskarżycielsko palec i wybiegł. Chłopak wraz z rodzeństwem (oprócz Elen) wyszli potem na dwór. Zostawiając Elenę i Andy'ego sam na sam.
-I co piękna? Jak ci się spało? -Odgarnął jej delikatnie włosy za ucho.
-Nie mów do mnie tak. -Odwróciła głowę tak żeby nie patrzeć przez okno.
-A jak? Co ci się stało? Wczoraj wieczorem...- Zaczął Andy.
-Wczoraj wieczorem to był przypływ  emocji. -Stwierdziła  nastolatka.
-Przypływ emocji? Przypływ emocji?! -Nie mógł  uwierzyć w to co usłyszał.
-Tak. -Pokiwała głową Elen.
-Przypływ emocji.... Ale prawdziwych emocji, byś mnie nie pocałowała gdybyś mnie nie kochała. -Przełknął ślinę.- Wiesz co...najlepiej będzie jak odejdę z twojego życia. Raz na zawsze.
-Ani mi się waż(!) - Elen znowu była bliska łez. -Kocham cię... Tylko nic sobie nie zrób dobrze? -Spojrzała na niego ze zmartwieniem w oczach.
Objął nastolatkę ramieniem.

-Wiecie gdzie jest Michael?  -Jasmin weszła do salonu.
-Tak...To znaczy nie. -Elen nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Michael pobiegł za Kim.
-Czemu? -Rudowłosa z ciekawiością lub bardziej z chciwością wiedzy spojrzała na nastolatków.
-Bo... Kim  zakochała się w tacie. -Wyjaśniła Elen.
-To oni nie są razem? - Zapytała zdziwiona Jasmin.
-Nie. -Elen zrobiła kwaśną minę.
-Pani nie jest z Michael'em? To znaczy parą? -Andy  był bardzo zdziwiony.
-Nie. To znaczy jak na razie. - Zmrużyła  oczy i wyszła z pokoju.

Michael wszędzie szukał Kim, nie znalazł jej. Zrezygnowany wracał ścieżką do domu; nagle przypomniało mu się ulubione miejsce Kim w Neverland. Pobiegł nad mały stawik, znalazł ją, płakała, twarz miała schowaną w dłoniach.
-Kim? 
-M-Michael? J-ja j-już i-idę....w-wyniosę się z  t-twojego ż-życia...
-Nie chodzi mi o to...Naprawdę mnie kochasz? Pomimo to że ja wiele razy ciebie zawiodłem? -Michael usiadł na trawie.
-Nie... Ja ciebie bardziej zawiodłam...bardzo dużo razy... 
-Umówmy się tak że my siebie nawzajem zawiadaliśmy. Dobrze? -Złapał ją delikatnie za podbródek i.... pocałował (?!) 
-Dobrze. -Spojrzała w jego sarnie oczy.
-Chodź już do domu. Dzieci się pewnie niepokoją.
-Michael? 
-Tak? 
-Nie jesteś na mnie zły?
-Szczerze? -Spojrzał na nią wzrokiem anioła. -Nie, nie jestem na ciebie zły. Jestem zły na Princa w tym momencie. A do ciebie ...kocham cię. 
-Co zamierzasz zrobić z Prince'm? -Zastanowiła się Kim
-Jakąś karę się wymyśli. Zabiorę mu telefon albo coś w tym stylu.