-I co? -Spytała podnosząc wzrok na chłopaka.
-Ale że co? -Udawał że nie rozumie. Może zapomniała.
-Nie udawaj głupiego. Kto powie tacie? Ja czy ty? -Brnęła dalej, spokojnym głosem ale pewnym siebie a może nawet i twardym(?)
-Elen... Kocham cię... Ale nie chcę tam iść. Obiecuję że już nigdy tego nie wezmę. --Przysiągł nastolatek.
-Nie! -Nie chciała podnieść głosu. Wiedziała że do takich spraw nie może podnosić głosu. A skąd ona to wiedziała? Sama się temu dziwiła.- Kiedyś mi już to obiecałeś i co? Andy... Ja nie chcę ciebie stracić -Przy tym ostatnim wyrazie głos jej się załamał. Nie mogła pozwolić sobie na płacz... Nie teraz.
-Ja... To było już ostatni raz. NIGDY ale to NIGDY nie wezmę tego świństwa do ust. Obiecuję... Nie chcę już dalej cię ranić... Więc...
-Andy musisz tam pójść. Oni ci tam pomogą.... -Andy milczał.-To co zgadzasz się? Chłopak pokręcił głową na tak. -Ale na krótko...
-Ale co na krótki okres czasu? -Michael wparował do salonu.
-Tato? Myślałam że wrócicie po dwudziestej drugiej. -Elena była zdziwiona nie takiego obrotu sprawy się spodziewała.
-Jednak wrociliśmy wcześniej. Wiesz jest taka sprawa... Ja i Jasmin jesteśmy po zaręczynach.-Oznajmił z uśmiechem na twarzy Michael. Elena o mały włos nie zadławiła się własną śliną.
-Jak to?! -Jej oczy zrobiły się jak pięcio złotówki.
-...No.... Normalnie... Byliśmy już wcześniej parą i...i...poczułem w sercu że muszę jej się oświadczyć i...no tak....Wiesz.-Wiedział że nie musi się tłumaczyć córce ale pomyślał że jakoś lepiej przyjmie wiadomość.-Teraz ty...bo chyba chciałaś coś powiedzieć...Więc zamieniam się w słuch.-Michael oparł się o ścianę.
-Boo... Andy koniecznie musi j...Andy...Musi jechać do kliniki...-Niepewnie zaczęła.
-A to czemu?- Zdziwił się Michael.
-Narkotyki...-Tylko to udało jej się powiedzieć.
-Andy? Kiedy zacząłeś ćpać? -Zapytał najnormalniej w świecie Michael.
-No... Ja... Od jakiś dwuch lat... -Zrobiło mu się dziwnie... Tak jakoś głupio.
-Aha... -Zmrużył oczy.
-Wczoraj znowu przedawkował. Ale jakoś się udało.... I no... Nie chcę żeby coś mu się stało. -Powiedziała zgodnie z prawdą nastolatka.
-Ok... Jedziemy...Chodźcie. -Michael wiedział już o dalszym potoczeniu sprawy... Miesiąc na odwyku i uratuje się jakoś chłopaka. Andy spojrzał ze smutkiem na Elenę, która była bliska płaczu...Dawała radę musiała być silna i go wspierać, bo kochała.
-Jasmin... Ja jadę zawieźć Andy'ego do kliniki. Zachwilę będę.-Oznajmił Jasmin która była w sypialni.
-Nici z dzisiejszej nocy? -Widać było że była zawiedziona.
-Kochanie... Muszę teraz zawieźć Andy'ego do kliniki... Bo ćpa....-Wiedział że ma na główie coś ważniejszego do załatwienia niż sex, mianowicie Andy potrzebował teraz pomocy specjalisty więc musiał go zawieźć do kliniki.
Andy w tym czasie spakował najpotrzebniejsze rzeczy i zszedł na dół.
-Już... -Powiedział zrezygnowany.
-Nie martw się pomogą ci tam.... I będzie... Chyba dobrze. -Te "chyba" Michael powiedział najciszej jak umiał. Elena zeszła także na dół widać było że powoli nie wytrzymywała i że zaraz może wybuchnąć płaczem.
-Elen... Najlepiej będzie jak tutaj zostaniesz... -Zaczęła Jasmin.
-NIE! Ja chcę jechać z Andy'm.-Pierwsze łzy zaczęły jej spływać po policzkach.
-Kochanie.... Ja też tak uważam że... Powinnaś... Tu zostać. -Z każdym zdaniem było trudniej Andy'emu mówić. Elena podeszła do niego, przytulił ją złączył ich usta w głębokim pocałunku... Innym niż wszystkie... Andy musiał już iść. Gdy drzwi się zamknęły nastolatka pobiegła na górę i zamknęła się w swoim pokoju,nie chciała z nikim rozmawiać. Nawet jak Michael chciał porozmawiać z nią to także nie miała ochoty. Nie miała ochoty także na jedzenie czy słuchanie muzyki. Siedziała tylko w swoim pokoju, w ciszy i gapiła się na ścianę... Praktycznie to samo u Andy'ego. Elena nie jadła już przez tydzień, drastycznie schudła, nie wyglądała tak jak kiedyś... Oczy miała zaczerwienione od ciągłego łkania.
-Elen otworz... To ja Paris mam dla ciebie dobre wieści? -Zapukała do pokoju.
-Jakie niby?! -Jej zachowanie również uległo zmianie.
-Najpierw mnie wpuść.-Zarządała nastolatka.
-Ale że wraca? -Lekka nadzieja pojawiła się w jej głosie.
-Otwórz... Bo nie będę rozmawiać z drzwiami.-Zażartowała.
-Ok. Dobra wchodź. -Odkluczyła drzwi, Paris weszła do środka.
-Boże... Jaka ty jesteś chuda...-Pokręciła głową nastolatka, Elena przewróciła oczami.
-Przyszłaś tu mówić o moim wyglądzie czy o Andy'm? -Zmrużyła oczy.
-Wraca za kilka dni. Powinnaś się ogarnąć trochę. Pójść na zakupy...Wyjść z tej skorupy. -Paris była nią przerażona.
-Dobra... Ok. Fajnie...Tylko nie chcę się spotkać z tłumem fanów... Mam ich po dziurki w nosie. -Zaczerwieniła się.
-Chodź ze mną do taty zrobiliśmy pizzę... Jesz tylko kilka razy w tygodniu. Tak nie można. Trzeba jeść regularnie... I nie, raz na dwa dni jak ty to robisz. Możesz umrzeć w ten sposób.-Paris tłumaczyła swojej siostrze jak małej dziewczynce.
-Fajnie by było... -Uśmiechnęła się Elen. Paris jej nie rozumiała w tym momencie.
-Chodź.
Wyszły z pokoju do salonu, Michael rozmawiał akurat z Jasmin.
-Hej....-Elen przytuliła się do ojca a potem do Jasmin.
-Dzisiaj jak zjemy, pojedziemy razem na zakupy. -Zaproponowała Paris.
-Ok ale nie chcę widzieć fanów... Są czasami jak zombie.- Pokazała ruch z thriller'a.
-Córciu... Oni nie są zombie.... Ty teraz wyglądasz jak zombie... Bez obrazy.-Zażartował Michael, to było w pewnym sensie prawdą...
Godzinę potem wychodziły już z domu bo Michael nie chciał jechać z nimi bo jak stwierdził " Nie będę się wam plątał, macie do załatwienia fryzjera i w ogóle a ja będę się tylko nudził." Chłopacy byli u Omer'a.
Elena wybrała czarną sukienkę, na ramieniach były ćwieki oraz koszulę w czarno-czerwoną kratę i "podarte" jasne jeansy. Przefarbowała włosy na czarno. Zakupiła glany. Biżuterię i inne duperele.
Wyrobiły się do dwudziestej. W domu zastały Michael'a śpiącego na fotelu. Jasmin poszła robić kolację...W telewizji znów mówiono na temat ich rodziny...W większości kłamstwa wyssane z palcaa.
-Proszę...-Jasmin przyniosła kanapki nastolatkom, Blanket i Prince też już przyszli...
-"Zmieniła styl na bardziej rockowy"... A co im do tego.-Przeczytała na głos zawartość jednej strony internetowej. Przewróciła oczami.
-No to akurat prawda...-Zauważył Blanket i podniósł palec do góry.
-Oj tam... Ale nie mają prawa wtrącać się w sprawy prywatne... I..-Elena się "zacięła".
-No to tu masz rację siostra. -Powiedział Prince popijając łyk kawy.Elen uśmiechnęła się z satysfakcją.
-Idźcie już spać... Jeszcze jutro i we wtorek będzie niespodzianka... -Michael uśminął się z głębi jego dobrego serca.
-Dobrze.... Dobranoc. -Nastolatka pobiegła do pokoju, już nie płakała, szybko zasnęła.
Dobrze, że Andy poszedł do kliniki.
OdpowiedzUsuńTylko czemu tak krótko?
Brakowało mi pomysłów xD Dzięki że zajrzałaś :)
UsuńDobrze, że Andy poszedł do kliniki.
OdpowiedzUsuńTylko czemu tak krótko?
O tak! Klinika to mu jest potrzebna. Michael jest ojcem idealnym.Tak pięknie gontu przedstawiasz jako ojca....To takie realistyczne.Uwielbiam to czytać i zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. U mnie też nowa.A u Ciebie
OdpowiedzUsuńMichael i Jasmin<3to mi się podoba*_*