Odbył się pogrzeb, przybyli tylko ci najbliżsi. Każdy z zebranych przemawiał, opowiadali różne sytuacje przeżyte wraz z Kim. Było wiele wspomnień, nie obyło się bez płaczu. Elena była wtulona w Andy'ego i praktycznie gdyby nie on, nastolatka by wybiegła z ceremonii, ostatnich chwil spędzonych w "towarzystwie" jej cioci. Wreszcie miała przemówić Elen, Andy ją przedtrzymywał na wypadek, jakby gorzej się poczuła.
- Ciocia była dla mnie jedną z najbliższych osób. To ona przyjęła mnie do siebie gdy umarli moi rodzice. To dzięki niej jestem w Ameryce, gdyby nie ona zostałabym w cichym, zimnym domu, kto wie może skończyłabym jak little Susie... -Głos Eleny się załamał.- Pamiętam ją jak się śmiała,wielokrotnie pojawiała się łza w jej oku. Mam nadzieję że teraz... W niebie, już zawsze będzie szczęśliwa. -Widać było że nastolatka była na środkach uspokajających, chybabyła... -Będzie tam bardziej szczęśliwa... Kocham cię ciociu. -Ostatni raz podeszła do trumny, ostatni raz spojrzała na jej twarz. Wybuchnęła płaczem. Andy zaprowadził ją na miejsce.
-Córciu byłaś bardzo dzielna...-Michael pomimo bólu serca się uśmiechnął.
-Mogę wyjść z kaplicy? - Zapytała się dziewczyna.
-Andy... Możesz z nią wyjść? Dla bezpieczeństwa. -Poprosił Michael.
-Dobrze.
Andy złapał Elenę za rękę, wyszli z kaplicy, usiedli się na ławce. Zachodziło słońce, ładnie to wyglądało ponieważ znajdowali się nad morzem.
-Dajesz radę?
-Jakoś. -Tylko to udało jej się w ostatnim czasie wydobyć z gardła . "Jakoś." Nie jest jakoś. Jest masakrycznie. Andy to zauważył.
-Chcesz? -Wyjął z kieszeni... Jakby nie mogło być inaczej, narkotyk, chłopak wyjaśnił że po tym się trochę uspokoi.
-...Dobra, daj. -Już się przyzwyczaiła, codzienny rytuał. -Ile ja ci pieniędzy już wiszę? co?
Andy nic nie odpowiedział. W tym samym czasie ceremonia pogrzebowa dobiegała końca. Ludzie powoli już wychodzili.
-I co lepiej się już czujesz? -Zapytała Paris, siadając się obok siostry.
-Tak, dzięki że pytasz. Gdzie jest tata? -Zapytała dziewczyna gdy zauważyła że wszyscy już wyszli, nawet Jasmin tylko nie było Michael'a.
-Został jeszcze w kaplicy. -Oznajmił Prince.
-Idę zobaczyć do niego. -Poszła w stronę budynku.
-Michael chce być sam. -Oznajmił lodowato jeden z nowych ochroniarzy, Peter.
-Jestem jego córką. -Oznajmiła.
-Ta a ja jestem księciem Anglii. -Skwitował mężczyzna. -Leon chodź tu, jakaś dziewczyna twierdzi że jest córką Jacksona.
Owszem podszedł do nich Leonard ale tuż za nim Blanket.
-To prawda że niby jesteś córką Michael'a? -Ton głosu Leonarda był delikatniejszy niż Peter'a.
-Tak. Dajcie jej spokój. Ona jest w naszej rodzinie. Jest córką mojego ojca. -Blanket nie mógł ich zrozumieć.
-Dobra możesz wejść. -Najwyraźniej ochroniarze nic na ten temat nie wiedzieli.
Elena specjalnie szturnęła jednego z ochroniarzy, działali jej na nerwy, dziwiła się że takich ludzi zatrudnił jej ojciec.
Weszła do środka, Michael stał nad trumną Kim, nucił "November rain".
-Tato... -Elen nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Już idę. -Odwrócił na chwilę głowę w stronę córki. -Czemu ona tak szybko odeszła? Czemu nas zostawiłaś? Kim... Dlaczego się zab...
-Wątpię że to było samobójstwo. -Przerwała głośne "rozmyślenia" ojca.
-Ale przecież policja mówiła że to było...
-Ludzie kłamią, wiele jest służb co załatwiają sprawy byle jak, byle zarobić kasę...
-Rozumiem, chyba rozumiem o co chodzi... Chodź, rodzina pewnie czeka na zewnątrz. Faktycznie jeszcze na nich czekali zaproszeni. Po jakimś czasie zaczęło mocno padać, wszyscy pochowali się do limuzyn.
Długa czarna suknia nastolatki była tak mokra ze zaczęła się kleić do nóg.
W samochodzie znajdowało się jej rodzeństwo, Michael, Jasmin i...
-Gdzie jest do jasnej cholery Andy? -Ups... Powiedziała to na głos?
-Elen słownictwo. - Michael był cały przemoczony, chociaż z drugiej strony, kto w ogóle nie był przemoczony?
-Tu jestem. -Podniósł delikatnie rękę, tak żeby nastolatka mogła go zauważyć. -Chodź, jest wolne miejsce.
Dziewczyna przeszła szybko na miejsce koło Andy'ego.
-Córciu wiesz że niebezpiecznie jest przechodzić podczas jazdy? -Michael przypominał teraz nadopiekuńczego ojca.
-Jutro jedziecie w trasę? - Zapytała ni stąd , ni z owąd Jasmin.
-Tak, wylatujemy w trasę po USA o godzinie osiemnastej. -Michael zrobił nieokreśloną minę.
-To wiem, Paris też?
-Nie, ja nie jadę, nie chcę jechać. -Odpowiedziała Paris.
-Jasmin, możesz w tym czasie zająć się dzieciakami? -Spytał z nadzieją w głosie Michael.
-Dobra, z miłą chęcią. -Uśmiechnęła się szeroko rudowłosa.
-Dzięki. Koncert rozpoczynający trasę jest o dwudziestej.-To było oznajmnienie?
Dojechali już do posiadłości. Było po dwudziestej drugiej. ..
Wszyscy kierowali się do sypialni... Nastała cisza- wszyscy spali, bynajmniej tak mogło się wydawać. Elena poczuła że ktoś otwiera drzwi od jej pokoju, był to Andy. Zauważył że Elen płacze.
-Ej nie płacz... Kim na pewno jest szczęśliwa tam gdzie teraz jest.-Chłopak przytulił Elenę.
-Wiesz jakie to trudne? -Spytała nagle nastolatka.
-Wiem, ale nie wolno ci płakać... Nie teraz. Ona jest teraz szczęśliwa i ty też powinnaś. Kim chciała byś była teraz dzielna...-Odgarnął jej włosa który spadł jej na czoło.
-Skąd wiesz?
-Na pewno tak jest... Więc nie płacz. I bądź dzielna.- Pogłaskał ją po plecach.
-Dobrze... Możesz załatwić mi narkotyki?
-Chcesz teraz? Czekaj pójdę do pokoju po strzykawkę...
-A podczas trasy? -Spytała się nastolatka.
-O to się nie martw...-Wyszedł z pokoju.
"Co ja robię?" pomyślała Elena.
-Mam. -Oho przyszedł..
-Dzięki... Jesteś kochany. -Pocałowała go delikatnie w usta.
Po dawce kokainy, położyli się patrząc w oczy i.... Po jakimś czasie udało im się usnąć.
DZISIAJ NOTKA MI NIE WYSZŁA
NIE POTRAFIĘ PISAĆ O POGRZEBACH
DZIĘKUJĘ ŻE NIEKTÓRE OSOBY
JESZCZE TUTAJ ZAGLĄDAJĄ
Nie zawsze od razu umie się o wszystkim pisać.Notka super ale te narkotyki mnie przerażają.Nie lubię. takich klimatów :/
OdpowiedzUsuńSpokojnie powoli znikną z opo...
UsuńWow. Przyznam, że robi się dość ciekawie, ale w niektórych momentach śmiać mi sie chce... Ja czytam coś innego, na przykład ten moment:
OdpowiedzUsuńMichael był cały przemoczony, chociaż z drugiej strony, kto w ogóle nie był przemoczony?
Moja wersja: Michael był cały przemoczony, chociaż z drugiej strony w ogóle nie był przemoczony? XD
Ja muszę iść do lekarza xD
Notka The Best!
Trzymaj sie Chmunia i weny!
Susie.
xD oj Marchewa, Marchewa xD
UsuńPrzepraszam za taką długą nieobecność z komentowaniem, ale pewnie sama rozumiesz szkoła i inne takie. Jednak czytałam twoje opowiadanie cały czas. Dużo się działo od mojego ostatniego komentarza, więc od razu zacznę z dzisiejszym rozdziałem. Zaskoczona jestem, że Elen bierze narkotyki, ale z drugiej strony to świetny pomysł na dalszy rozwój tej historii. Muszę przyznać, że zawsze pozytywnie zaskakujesz i masz genialne pomysły co do tego opowiadania. Smutno mi z powodu śmierci Kim i nowych problemów Eleny, ale wierzę, że wszystko będzie dobrze. Czekam na next i Pozdrawiam serdecznie ♥
OdpowiedzUsuńTak, oczywiście że rozumiem. Przecież sama chodzę do szkoły.. To znaczy, teraz nie bo jestem przeziębiona i tydzień w domu.
Usuń