Cześć!
Czasami będę pisała z punktu widzenia różnych bohaterów, czasami, w jednym opowiadaniu znajdzie się kilka takich myśli.Życzę miłego czytania...i proszę zostawcie szczery, aż do bólu, komentarz. ;)
___________________________________________________________________
Z punktu widzenia Eleny...
"W Ameryce jestem już od prawie dwóch tygodni. Dom cioci jest bardzo tajemniczy...
Wydaje mi się że Kim kryje przede mną jakiś sekret, nie wiem czy to jest coś poważnego... ale chyba jednak jest. Mam problem z rozszyfrowaniem jej, dziwne... przeważnie, to znaczy, jak rodzice jeszcze żyli, zawsze pierwsza o wszystkim wiedziałam, nawet najdrobniejszy fragment układanki potrafiłam odnaleźć a tutaj nic...jedynie zdjęcie które tydzień temu znalazłam w sypialni, najprawdopodobniej należącej kiedyś do mojej mamy. Jestem ciekawa co jeszcze skrywa ten pokój.
Nawet nie mogę ruszyć się z domu, bo ciocia jak zawsze mi zabrania. Nie wiem o co się tak boi, przecież nic mi się nie stanie. Jedynie czasami rozmawiam przez telefon z Tomem, tak, z tym chłopakiem którego poznałam na lotnisku, jest nawet miły, okazało się również że lubi takie same zespoły jak ja. To już prawie koniec wakacji, dokładniej zostało tylko pięć dni i będzie nowy rok szkolny, w nowej szkole, w nowym otoczeniu .
Kim obiecała mi że pójdę do szkoły muzycznej, mam nadzieję że tam się odnajdę. Boję się żę mnie nie zaakceptują, ale jakoś to będzie, przecież Tom tam też chodzi.
Ciocia, jak ktoś do niej dzwoni jest zdenerwowana, reaguje tylko tak na jedną osobę, nie mam pojęcia jak się ten ktoś nazywa, jedno jest dziwne, ta osoba ma głos podobny do Michael'a Jackson'a.
Za dużo jest tego wszystkiego, mam za dużo myśli na raz... tajemnicza sypialnia mojej mamy, telefon po którym ciocia jest zdenerwowana, szkoła, Tom, muzyka... a może to wszystko jakoś się łączy? Nie wiem już sama..."
Z punktu widzenia Kim
" Elena jest u mnie już dwa tygodnie, mam nadzieję że jej się tutaj podoba, chronię ją jak tylko mogę; dlatego zabroniłam jej wchodzić do sypialni Susie. Napewno tam już weszła, dziewczyna ma ogromny mętlik w głowie. Michael wiele razy dzwonił i pytał się czy może przyjść, ja mu zabraniałam, bo nie chcę żeby Elena jeszcze bardziej cierpiała; gdy dowie się że jej ojcem tak naprawdę, nie jest Edward tylko Michael Jackson, we własnej osobie... Ostanim razem gdy dzwonił mówił że nawet jak mu zabronię widzieć się z jego córką ten i tak przyjdzie...chociaż w to wątpię bo obiecałam mu że jak się tutaj pojawi będzie miał kłopoty... Chcę uniknąć odpowiedzi na pytania Eleny typu: " Ale jak to, Michael Jackson żyje?" no normalnie, okłamał świat, wszyskich fanów a szczególnie Elen, potem się schował jak zwykły tchórz... Pytanie, skąd go tak nienawidzę? Otóż, ja i Michael kiedyś byliśmy parą, Susie zawsze miała szczęście w miłości więc mi go odbiła. Potem zaszła w ciążę i wyjechała do Polski, żeby uchronić siebie i dziecko przed paparazzi i tego typu dziedostwem, nie chciała żeby pisali o nich w gazetach... Po wyjeździe Susie, Michael wpadł w załamanie... Między innymi, ja mu pomogłam z tego wyjść...Potem próbowałam o nim zapomnieć i mi się to na szczęście udało, po wielu nieprzespanych nocach, po wielu łazch goryczy i...uzależnienu, z którego powoli udaje mi się wychodzić, bo nie chcę żeby nastolatka znalazła mnie kiedyś jako trupa...no i w końcu o nim zapomniałam. Nie wiem jakim cudem dowiedział się o jej przylocie...od tamtej pory zaczęły się te telefony. Mam nadzieję że się jakoś ułoży... musi się ułożyć... Myślę że w nowej szkole da sobie radę, znajdzie przyjaciół i po prostu będzie znowu szczęśliwa, tak jak kiedyś."
Z punktu widzenia Michael'a
"Chcę... naprawdę chcę, odzyskać córkę...Kim mi w tym nie pomaga, wręcz przeciwnie, nie pozwala się z nią widzieć. Elena potrzebuje prawdy, nie może być cały czas okłamywana. Dziewczyna potrzebuje ojca, którym tak naprawdę jestem ja. Doskonale znam to uczucie...
Kto mi powiedział o jej przylocie? Tom, przyjaciel Blanketa, (który wie o całej sprawie z hoax'em i jak narazie nie wydał mnie) który także jest przyjacielem Eleny, powiedział mi o tym.
Z tego co wiem Elena się przyjaźni z Tomem. Chłopak, tego dnia był akurat na lotnisku, nie wiem co on tam robił, ale był, spotkał ją, i pomógł jej z bagażem, dobry z niego człowiek. Potem zadzwonił do Blanketa, zaś on powiadomił mnie. Zadzwoniłem wtedy do Kim, okazało się że faktycznie, Elena jest
w USA. Gdy się dowiedziałem o śmierci Susie bardzo to przeżyłem, miała dopiero czterdzieści lat....
Pamiętam jeszcze jakby do było wczoraj... Roześmiana, tryskająca życiem, pomagająca innym, miała złote serce... a teraz... mam nadzieję że jest pięknym aniołem, pomagającym wstać, Elenie, kiedy upada, pocieszyć w zmartwieniu, który rozświetla drogę w ciemności...
Kim niewiedzieć czemu tak się zachowywuje...nie wiem co ją tak denerwuje...może chce uchronić ją przed paparazzi, ale przecież oni i tak nie wiedzą czyją jest córką... . Muszę jakoś dostać się do Eleny...tylko jeszcze nie wiem jak, Kim powiedziała mi ostatnio, że jak się zjawię tam, to będę miał kłopoty...ciekawy jestem jakie, jeżeli chodzi o rozwalenie całego planu z moim powrotem, to jestem chyba na to przygotowany..."
_________________________________________________________________________________
...Nie miałam ostatnio weny, więc wyszło, jak wyszło...
Rozwiązałą się cała zagadka, jeju to opowiadanie jest świetne. Bardzo mnie tym zaskoczyłaś, rzecz jasna pozytywnie. Jestem oczarowana tą historią teraz tym bardziej nie doczekam się na następną część haha. Świetny pomysł na opowiadanie. Mam nadzieję, że Elena w jakiś sposób się dowie, że Michael jest jej ojcem. Albo Michael weźmie sprawy w swoje ręce. Czekam na next i Pozdrawiam. Życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCześć. Cieszę się że mój blog się Tobie podoba, ten pomysł podsunęła mi Klaudia, której bardzo dziękuję. I dzięki też Tobie że czytasz
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńNo! Takie styl podoba mi się najbardziej!
Jest cudowny! Mówię szczerze.
Widać, że nabierasz wprawy.
Oby tak dalej! ;)
Czekam z niecierpliwością, powtarzam - Z NIECIERPLIWOŚCIĄ na ciąg dalszy.
Trzymaj się i dużo weny życzę.
Cześć! Dziękuję Ci że czytasz mojego bloga... Pomysł podsunęła mi Klaudia. Co jakiś czas będę dodawała takie posty ale przeważnie takie jak tamte poprzednie tylko bardziej rozbudowane . Dzięki. ;)
UsuńWow. Naprawdę super! Szczerze? Trochę mi łzy leciały jak czytałam wersję Michaela. To, że chce odzyskać córkę. Pewnie bardzo tęskni. A do tego piosenka I look to You.. Matko..
OdpowiedzUsuńCo tu więcej pisać.. Nie mogę się doczekać kolejnej notki :-)
Życzę weny :-*
Hej! Cieszę się że Ci się podoba :)
Usuń