Gdy Elena wróciła do domu, czekała na nią Kim.
-Możesz wyjaśnić dlaczego mnie nie słuchasz?! Dlaczego chodzisz do obcych?! I...dlaczego do mnie nie przedzwoniłaś?!
Kobieta zrobiła się czerwona jak rak.
-Dlaczego?! Dlatego że wszystkiego mi zabraniasz! Nie mogę nigdzie wychodzić bo ty mi zabraniasz! O co się tak boisz?
-O ciebie!
-Nic mi się nie stanie! I...Chcę żebyś wiedziała, byłam w sypialni mamy! Widziałam zdjęcie...czemu jest na nim Michael Jackson?! Czemu ten pokój jest...był zabroniony?!
-Elena idź już spać... jutro porozmawiamy.
-Nie! Jeszcze dzisiaj musimy na ten temat porozmawiać!
Elena była wściekła, nic jej nie wychodziło, nawet nie potrafi się kłucić.
Była czerwona jak pomidor.
-Dobrze... usiądź się
Kim przewróciła oczami, co miała zresztą w zwyczaju. Nagle zrobiła się blada jak ściana. Zakręciło jej się w głowie i upadła na podłogę.
-Ciociu? Ciociu?!
Elena nawet nie znała numeru telefonu doktora Kim.
Szybko zadzwoniła do Blanket'a. Łzy napływały jej do oczu.
-B-blanket?
- Co się stało? Czemu...ty płaczesz?!
-Ciocia straciła przytomność...nie znam numeru do jej lekarza. Może ty znasz jakiś numer?
-Czekaj...
-----
-Tato...masz czasem numer do doktora Kim?
-Chyba nie...nie, nie mam...stało się coś?
-Kim straciła przytomność...
-Dam numer do mojego doktora...masz
-----
-Dobra (...)to jest ten numer
- Dzięki...
-Dasz sobie radę czy przyjechać?
-Nie...Dam sobię radę, do jutra.
-Cześć.
Nastolatka zadzwoniła do doktora, zjawił się po pięciu minutach. Okazało się że kobieta zemdlała ale ma na siebie uważać, oczywiście nie wiadomo było prawdziwej przyczyny utraty przytomności. Lekarz miał na imię Conrad, był w średnim wieku, dobrze zbudowany, czarnoskóry mężczyzna. Wydawało jej się że kiedyś go widziała...ale nie wiedziała gdzie. Gdy lekarz pojechał, ciocia powoli odzyskiwała przytomność....
-Gdzie...gdzie ja jestem?
Dwoiło jej się w oczach...
-U siebie w domu.
-Co się stało?
-Zemdlałaś...
Elena machnęła ręką.
-Która jest godzina?
-Dwudziesta trzydzieści.
-Idź już spać bo będziesz zmęczona. Masz jutro szkołę. Jutro po zajęciach porozmawiamy, dobrze?
-Nooo...dobrze...
***
Następnego dnia, gdy nastolatka poszła do szkoły, Kim musiała przygotować się psychicznie na szczerą rozmowę z jej siostrzenicą. Kobieta była uzależniona od narkotyków, obiecała że z pomocą lekarza przejdzie na odwyk...Od jakiegoś czasu przestała chodzić do kliniki i nie zwracała uwagi z jaką ilością je bierze; tak naprawdę to one były przyczyną wczorajszej utraty przytomności. Jedyną osobą która o tym wiedziała był Michael, oczywiście
udało się Kim wmówić mu że przestała z tym świństwem, chociaż prawda była inna...Teraz miała przygotować się na rozmowę z Eleną, zrozumiała że nastolatka powinna dowiedzieć się całej prawdy. Kobieta krążyła po pokoju, myślała nad tym co ma jej powiedzieć, martwiła się, jak nastolatka może zareagować na jej słowa. Kim coraz gorzej się czuje, miewa już czasami depresję. Nie chciała wczoraj wieczorem nakrzyczeć na Elenę, czasami nie wie co powiedzieć ale chce dla niej jak najlepiej; dlatego musi z nią porozmawiać, chociaż wie że będzie to bardzo trudne.
Po jakimś czasie usłyszała dzwonek do drzwi, "Elena tak wcześnie kończy lekcje? Nie to napewno nie ona" no dobrze, ale jeżeli to nie ona to kto to mógłby być. Kim podeszła do drzwi wejściowych i spojrzała przez judasza...był to oczywiście Jackson, czego on może od niej chcieć? Kobieta wiedziała że chodzi o jego córkę, bo o kogo innego? Powoli i z niechęcią otworzyła drzwi.
Widać było że był zły na Kim, ale oprócz tego zauważyła przemęczenie i...łzy.
Na ten widok zmiękło jej serce...ale...chciała udawać zimną...Miała już swój plan.
-Czego chcesz?
-Może najpierw wypadałoby powiedzieć cześć, albo coś w tym stylu.
Michael podniósł jedną brew do góry.
-Chciałem z tobą POROZMAWIAĆ.
Podkreślił ostatnie słowo.
-O czym? Nie mamy o czym rozmawiać...
- Owszem mamy... O Elenie.
-Dobra...wchodź...
Kim zrobiła znudzoną minę.
-No słucham...
-Mam do ciebie pytanie...Dlaczego nie pozwalasz MOJEJ córce przychodzić do MNIE?
-Bo nie chciałam żeby to wszystko się wydało....Nie chciałam, bo nie wiedziałam jak na to zareaguje...ale teraz...
-Co TERAZ?
-Chcę jej powiedzieć o tym że to TY jesteś jej ojcem.
-Jak zamierzasz to zrobić?
Był naprawdę ciekawy, dalszego ciągu wydarzeń. Odgarnął włosa który spadł mu na czoło, powoli się uspokajał...
-Jeszcze nie wiem...Pomożesz mi?
Tego to się nie spodziewał nawet w snach...Kim prosząca go o pomoc...Ciekawe co się jeszcze wydarzy tego dnia.
-...Dobra...Okay...
-Kawy, herbaty, soku, wina, whisky?
-Poroszę soku...jest pomarańczowy?
-Wiesz....mam taki tylko na specjalne okazje...
Kim poraz pierwszy od kilku dni się uśmiechnęła... Było to dla niej dziwne, bo od wyjazdu Susie, przeważnie przy Michael'u czuła smutek...dzisiaj było inaczej...
-A to dobra...
-Żartuję przecież! Jest tego od cholery.
Kobieta przyniosła sok i ciasto, usiadła się przy stole na przeciwko Michael'a. Rozmawiali ale nie mogli dojść do wniosku co dalej robić z tą sprawą.
Około godziny drugiej rozległ się dzwonek do drzwi...
-Michael schowaj się!
-Ale gdzie?!
-Gdziekolwiek...To znaczy nie... Wejdź do mojego pokoju. Szybko!
W drzwiach pojawiła się Elena która była cała w skowronkach...Uff...Całe szczęście że go nie zauważyła...
-Cześć ciociu!
-Hej! Jak w szkole? Były jakieś oceny? Jesteś głodna?
-Sto pytań naraz...W pierwszy dzień nie ma ocen... Nie jestem głodna...i... załapałam się do zespołu.
-To extra!
W tym samym czasie gdy dziewczyny rozmawiały Michael chodził po pokoju Kim. Strasznie mu się nudziło. Wziął jakąś książkę z biblioteczki i usiadł się na fotelu...Okazało się że trzymał w ręku książkę którą dał Kim jak jeszcze chodzili ze sobą...Przypomniało mu się jak się bardzo cieszyła że ją dostała.
Kiedyś miała charakter Wendy ale to się zmieniło...Szkoda moglibyć naprawdę dobrymi przyjaciółmi...Książka bardzo go pochłonęła.
-Elena...Czytałam dzisiaj dowody na temat śmierci Jacksona
Co jak co, Kim potrafi kłamać.
- Wiesz co ? I on chyba faktycznie żyje...Jest wiele dowodów na to...
-Na przykład?
Nastolatka spodziewała się że kobieta pokaże jej stos dowodów z internetu...zamiast tego podsunęła jej...zwykłą kartkę.
-Zobacz...
-No zwykła kartka...chwila...czy...czy to nie jest czasem podpis Michael'a?!
-Owszem to jest jego podpis...ale zobacz na datę...
Elena otworzyła szeroko oczy gdy to przeczytała.
-25 sierpnia...Skąd masz? Jeszcze powiedz że tutaj jest...
-Chcesz go zobaczyć?
Kim zachowywała spokój czego nie można powiedzieć o nastolatce.
-....Tak...Tak oczywiście...
-Michael! Michael, możesz już wyjść!
Jackson wszedł do salonu jakby nigdy nic...
-Cześć... jak się masz?
-.....Ja ....umm...ja...
-Zamurowało ją...
Kim wybuchnęła śmiechem, Michael o mały włos i by też się nie zaśmiał...Elena zaś była czerwona jak burak.
-Dziękuję, dobrze...a pan ?
Mężczyzna policzył w myślach do dziesięciu, zawsze mu to pomagało...Tym razem też.
-Słyszałem że załapałaś się do zespołu...Wokal, gitara czy perkusja?
-Wokal i gitara elektryczna...
-Może zaśpiewasz coś nam?
-....Ja?
-A kto ja?
-Fajnie by było...
-Dobra ...Ty zaśpiewasz pierwsza a potem...ja spróbuję . Zgoda?
-Zgoda. Tylko...kogo piosenkę Guns n' Roses czy...
-Jakąś z...moich piosenek...
-Ale...Ja nie dam rady...
-To się okaże... Nie bój się.
Michael ciepło się uśmiechnął co nastolatka odwzajemniła.
-You and I must make a pact
We must bring salvation back
Where there is love
I'll be there
I'll reach out my hand to you
I'll have faith in all you do
Just call my name
And I'll be there
I'll be there to comfort you
Build my world of dreams around you
I'm so glad that I found you
I'll be there with a love thats strong
I'll be your strengh
I'll keep holding on
Holding on, holding on
Yes I will ...
Śpiewała coraz odważniej...
-Let me fill your heart with
joy and laughter
Togetherness, girl, is all I'm after
Whenever you need me
I'll be there
I'll be there to protect you
With an unselfish love that respects you
Just call my name
And I'll be there
If you should ever find somneone new
I know he better be good to you
Cause if he doesn't
I'll be there
Don't you know baby yeah, yeah
I'll be there
I'll be there
Just...
Nagle dał się usłyszeć cichy płacz Michael'a
-Co się stało? Jeżeli to ja...Bardzo przepraszam...naprawdę...nie powinnam śpiewać...Przepraszam
Elena uklękła przed Michael'em zeby widzieć jego twarz... którą trzymał w dłoniach....
-Nie mów tak...Elen...nie mów tak...Proszę...Pięknie śpiewasz...Ta piosenka...Poprostu prawie zawsze tak reaguję...
-Zaśpiewasz coś? Proszę...
-Obiecałem i dotrzymam słowa ...
Smile, though your heart is aching
Smile even though it’s breaking
When there are clouds in the sky
You’ll get by
If you smile with your fear and sorrow
Smile, and maybe tomorrow
You’ll find that life is still worthwhile
If you just…
Light up your face with gladness
Hide every trace of sadness
Although a tear may be ever so near
That’s the time you must keep on trying
Smile, what’s the use of crying
You’ll find that life is still worthwhile
If you just…
Elena pomożesz mi?
-Tak.
Dzieczyna uśmiechnęła się jak małe dziecko...
-Smile, though your heart is aching
Smile even though it’s breaking
When there are clouds in the sky
You’ll get by
If you smile through your fears and sorrow
Smile, and maybe tomorrow
You’ll find that life is still worthwhile
If you just smile
That’s the time you must keep on trying
Smile, what’s the use of crying
You’ll find that life is still worthwhile
If you just smile...
Kim biła brawo...
-Elen...Jest jeszcze coś o czym powinnaś wiedzieć...
-Ale co takiego Michael?
_______________________________
O TYM BĘDZIE W NASTĘPNEJ CZĘŚCI OPOWIADANIA
Ojej no, a już myślałam, że w tej części wszystko się wyjaśni. No trudno, trzeba czekać. Przynajmniej wie już, że Michael żyje. Teraz chyba będzie coraz lepiej jak się dowie prawda? Mam taką nadzieję. Kiedy czytałam tekst "I'll be there" i "Smile" to zrobiło mi się ciepło na serduszku. Czekam z ogromną niecierpliwością na następny i Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńO...To się cieszę jeżeli faktycznie tak jest :) Pozdrawiam :D
Usuńteż tak chce ._. wrócić ze szkoły i dowiedzieć sie, ze Mike żyje..
OdpowiedzUsuńAle wyobrażam sobie minę Eleny..
Pozdrawiam
Kto by nie chciał ....Ja również pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJestem! :D Ech... Elena ma fajnie :) Też bym chciała widzieć MJ żywego... I te piosenki *.* Czekam na nn! :)
OdpowiedzUsuńPiosenki akurat wybierałam pod wpływem emocji które we mnie wtedy górowały. Pozdrawiam :)
UsuńNadal jest bardzo ciekawie, ale jest też lepiej niż ostatnim razem. Nie myślcie, że to ze złośliwości tak piszę. Nie nie....czasem marudzę dlatego , że konstruktywna krytyka jest równie potrzebna jak słodkie komplementy. Smille, komplementy masz od innych, ode mnie trochę fachowej pomocy. NADAL dialogi świecą nagością. Błędy prawie zniknęłym czcionka stała sie jednolita.Popracuj nad dialogami, a będzie na prawdę dobrze :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki i właśnie krytyki bardzo mi potrzeba...Dialogom następnym razem poświęcę więcej uwagi. Pozdrawiam :)
Usuń